Żona Wałęsy wydaje autobiografię. I robi wyrzuty mężowi

Żona Wałęsy wydaje autobiografię. I robi wyrzuty mężowi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Danuta i Lech Wałęsowie (fot. Łukasz Głowala/FORUM) 
"Przez całe życie byłam przeznaczona do wykonywania zadań trudnych i niewygodnych" - pisze Danuta Wałęsa w autobiografii, która niedługo trafi do księgarń. Prezydentowa ma żal do męża, że w przełomowych dla życia rodziny chwilach musiała radzić sobie sama.
"Marzenia i tajemnice" to  opowieść o życiu, miłości, rodzinie i politycznych przemianach. Z  wspomnień prezydentowej wyłania się portret odważnej i mądrej kobiety, która pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a znalazła się w centrum rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. Często ponad siły zmęczona, pod nieobecność męża, który tworzył ruch Solidarności, Danuta była podporą rodziny.

Urodziła się, jako drugie z dziewięciorga dzieci drobnego rolnika, Zbigniewa Gołosia, w Krypach pod Węgrowem. W  1968 roku jako 19-latka wyjechała do Gdańska, do starszej siostry. Znalazła tam pracę w kwiaciarni. W październiku do sklepiku wpadł pewien młody człowiek aby rozmienić pieniądze, następnego dnia przyszedł, aby podziękować. To był Lech Wałęsa, młody elektryk w stoczni, z którym Danusia zaczęła się regularnie spotykać. Młodzi zakochali się w sobie i 8 listopada 1969 roku wzięli ślub. Rok później urodziło się pierwsze z  ich ośmiorga dzieci - Bogdan.

W ich związku od początku role były podzielone - ona zajmuje się domem i  dziećmi, on zarabia pieniądze. Danuta Wałęsowa po latach przyznaje, że  od początku zgodziła się z tym, że sześć lat starszy od niej mąż ma prawo decydowania o wszystkim. Wspomina, że była trochę zła, gdy mąż wybrał imię dla pierwszego dziecka nie konsultując z nią tej decyzji. "To on, mąż, jest przywódcą. A ja jestem tylko od wykonywania zadań. Dziś przyznam, że myślałam błędnie. Wspólne życie powinno przebiegać bardziej na zasadzie równowagi" - pisze po latach prezydentowa.

Do 1980 roku Danuta Wałęsa niewiele wiedziała o politycznej działalności Lecha Wałęsy. "Mąż o tym nie mówił, a ja nie pytałam. Byłam zajęta dziećmi, rodziną. Mąż zawsze tłumaczył swojej milczenie tym, że nie chce, abym się bała, przeżywała" - pisze. Wszystko zmieniło się radykalnie w 1980 roku. 14 sierpnia Wałęsa wybrał się do  urzędu, aby zarejestrować najmłodsze dziecko - dwutygodniową Annę. Do  urzędu jednak nie dotarł - w stoczni zaczął sie strajk. Na początku Danuta straciła kontakt z mężem, ale do  jej domu zaczęły napływać ludzie z ofertami pomocy, jedzeniem. Jesienią 1980 roku w mieszkaniu Wałęsów kłębiły się tłumy związkowców, doradców, polityków i  dziennikarzy, których Danuta Wałęsa karmiła i poiła. Dopiero po awanturze zrobionej mężowi goście zrozumieli, że  gospodyni ma prawo do prywatności. "Gdybym wtedy, na przełomie września i października 1980 roku, się nie zbuntowała, mąż pewnie nie zauważyłby, że jestem wykończona. Nie wiem, czy mentalność męska sprowadza się do takiego zaślepienia swoimi sprawami, że nie dostrzega się drugiej osoby? Dlatego jeśli mówię o tym, że nie byłam zauważana, jako kobieta, jako partnerka, to mam na myśli na przykład opisaną przeze mnie sytuację. A także inne" - pisze żona byłego prezydenta.

Wprowadzenie stanu wojennego okazało się dla żony lidera "Solidarności" koszmarnym doświadczeniem. W styczniu 1982 roku na dwa miesiące przed terminem przyszło na świat kolejne dziecko Wałęsów - Marysia. Danuta miała nadzieję, że mąż zostanie na ten jeden dzień zwolniony z  internowania, tak się jednak nie stało. Służba Bezpieczeństwa nieustannie nadzorowała życie rodziny. Podczas internowania męża Danuta Wałęsa zdecydowała się być jego rzecznikiem, po powrocie z widzeń przekazywała dziennikarzom zachodnim informacje, ale  kiedy został zwolniony, wróciła do roli matki i żony. Tylko raz publicznie w tamtym czasie zaistniała, odbierając w imieniu Lecha Wałęsy Pokojową Nagrodę Nobla. O tym, że  pojedzie do Oslo, dowiedziała się od dziennikarza. Mąż nie skonsultował z  nią tego, podobnie jak kilka lat później decyzji o kandydowaniu na urząd prezydenta.

Danuta Wałęsa nie lubi określenia "pierwsza dama", a czasy prezydentury męża wspomina bardzo źle. Podkreśla, że rodzina zapłaciła ogromną cenę. Mąż oddalił się od nich jeszcze bardziej. Po  przegranych wyborach sytuacja nie zmieniła się - Wałęsa nadal często wyjeżdża, w ostatnich latach ciągle siedzi przy komputerze. Danuta Wałęsa pisze, że nienawidzi tego komputera, ponieważ maszyna okazała się ważniejsza niż drugi człowiek. "Nadal mam w sercu wiele marzeń. Tym jednym, że mąż i ojciec do nas powróci chciałam się ze wszystkimi podzielić" - podsumowuje opowieść o swoim życiu żona byłego prezydenta.

PAP, arb