To ogromne wyzwanie dla państwa, które powinno teraz konsekwentnie wyłapać wszystkich chuliganów, którzy powinni ponieść konsekwencje, z odsiadką włącznie. Sądzę, że państwo powinno też - być może 11 listopada tego roku powinien być precedensem - obciążać finansowo za szkody organizatorów demonstracji - tak o zamieszkach do jakich doszło w Warszawie 11 listopada mówi Władysław Frasyniuk. W czasie "Marszu Niepodległości" organizowanego w związku z Narodowym Świętem Niepodległości w stolicy doszło do starć części uczestników marszu z policją. Miasto szacuje straty wywołane zamieszkami na co najmniej 72 tysiące złotych.
Były lider Partii Demokratycznej jest zdania, że w Polsce nie trzeba zmieniać prawa dotyczącego zgromadzeń publicznych ponieważ problemem nie jest prawo, ale to, że jest ono "z natury martwe". - Nikt go do tej pory nie egzekwował - ubolewa i apeluje o to, by tym razem konsekwencje prawne wobec osób odpowiedzialnych za wybuch zamieszek zostały wyciągnięte.
Frasyniuk negatywnie ocenia nie tylko fakt, że prawo jest "z natury martwe", ale ma również wiele pretensji do policji, która interweniowała w związku z zamieszkami. - Policjanci właściwie nie zamierzają podejmować jakiegokolwiek ryzyka, bo oni są w pracy w policji, tak jak jest urzędniczka w gminie - twierdzi narzekając na zbyt bierną postawę funkcjonariuszy.
TVN24, arb