Eurodeputowany odnotowuje jednocześnie fakt, że w sytuacji, gdy "jest jakiś poważny problem i trzeba go rozwiązać, to polityków zastępują technokraci". "Tych pierwszych odsyła się na zieloną trawkę i zawezwie się ich dopiero wtedy, gdy sprawy się ułożą i jakoś wszystko wróci do normy. Do tego jednak czasu sprawami państwa zajmować się będą panowie w okularach, czarnych neseserkach i z technokratycznym doświadczeniem. Bo to oni są w stanie coś z tego wszystkiego zrozumieć i jakoś to poukładać. No i dogadać się z takimi samymi cyborgami w innych stolicach i w innych instytucjach. A jak się wszystko dobrze ułoży, to się pajaców zaprosi z powrotem – bo właśnie do pajaców i błaznów zabawiających publikę zostali sprowadzeni obecnie politycy w większości krajów" - ubolewa Migalski.
Podsumowując swój wpis eurodeputowany przyznaje, że... oba jego spostrzeżenia są ze sobą sprzeczne. Ale dodaje, że zapewne żaden z czytelników tego nie zauważył. "Taka to już debata publiczna. Tacy czytelnicy" - stwierdza.
arb