"Mój zamysł zrodził się w trakcie publicznej debaty o przyszłości lewicy. Wielokrotnie usłyszałem wtedy, że najważniejszą cechą lewicy jest wrażliwość społeczna. Szybko zrobiłem rachunek sumienia: czy ja jestem wrażliwy? Analizując swoje życie, potwierdziłem w sobie wcześniejsze przeczucia. Jestem przede wszystkim wrażliwy. Praktycznie całe moje dorosłe życie poświęciłem na działania wynikające z wrażliwości" - napisał na stronie swojego stowarzyszenia. Następnie ks. Stryczek podał przykłady swojej działalności społecznej.
Jak czytamy, wziął też pod uwagę fakt, że jest "sprawny organizacyjnie", ponieważ zarządza Stowarzyszeniem Wiosna, i "sprawny w pracy z mediami". "Prawdą jest, że pozostaje jeszcze jedna, wstydliwa kwestia w kontekście tego pytania: wierzę w Boga i jestem księdzem. Od mojego nawrócenia zaczęło się też moje zaangażowanie społeczne. Czy to jest przeszkodą?" - pyta. Jako swoją motywację podaje, że pasjonuje go pomaganie ludziom. "Czy się nadaję? Proszę o odpowiedź..." - kończy.
W reakcji na ten wpis chęć przyjęcia ks. Stryczka w szeregi SLD, rozmowy na temat lewicy i udzielenia mu stosownej rekomendacji zgłosił w środę szef krakowskiego SLD Grzegorz Gondek. "W związku z tym, iż powziąłem wiadomość, że wyraził Pan wolę i chęć kandydowania na przewodniczącego SLD, w załączeniu pozwalam sobie przesłać deklarację członkowską Sojuszu. Jednocześnie wyrażam wolę spotkania się z Panem w celu omówienia przyszłości lewicy w Polsce. Mam nadzieję, że zaowocuje to naszą współpracą. Deklaruję również, że jeżeli wypełni Pan przesłaną deklarację, to zgodnie ze statutem udzielę Panu stosownej rekomendacji" - napisał Grzegorz Gondek w oświadczeniu przekazanym w środę PAP.
Stryczek jako ksiądz nie może pełnić funkcji politycznych. A w rozmowie z PAP przyznaje, że nad szefowaniem SLD tylko się... zastanawiał, a swoim listem chciał wywołać debatę.
pap, ps