Zarzuty przeciwko byłemu kierownictwu Optimusa dotyczą nadużyć podatkowych i celnych; badane są też inne wątki sprawy. Zatrzymani utrzymują, że o niczym nie wiedzieli.
Krakowska prokuratura przedstawiła szczegóły śledztwa w sprawie wyłudzeń podatkowych i celnych, jakich miało się dopuścić byłe kierownictwo firmy "Optimus". Wobec Romana Kluski, b. prezesa Optimusa prokuratura zastosowała poręczenie w wysokości 8 mln zł.
Wszystkim czterem podejrzanym - w tym byłemu prezesowi Romanowi Klusce - przedstawiono takie same zarzuty, dotyczące nadużyć podatkowych i celnych na kwotę blisko 8,5 mln zł w okresie od listopada 1998 do grudnia 1999 roku.
Wyłudzenia miały związek z realizacją kontraktu podpisanego z Ministerstwem Edukacji Narodowej na komputeryzację placówek oświatowych. Za pośrednictwem dwóch spółek: Optimus-Spol i AS Partner z Koszyc rzekomo eksportowano z Polski do stref wolnocłowych w Słowacji i Czechach komputery, które następnie sprowadzano na zamówienie konkretnych placówek oświatowych. W ten sposób zarówno przy eksporcie sprzętu komputerowego, jak i sprowadzaniu go na potrzeby placówek oświatowych firma korzystała ze zwolnień z podatku VAT lub cła.
Czterej podejrzani, czyli Roman K. oraz Tadeusz W., Krzysztof Ch. i Jerzy K. z byłego kierownictwa dwóch pionów Optimusa - eksportu i integracji systemów - nie przyznali się do winy. Prokuratura twierdzi jednak, że dysponuje wystarczającymi dowodami.
Są dowody, które wskazują na to, że Roman K. nie mówi prawdy, że wiedział o całym procederze" - powiedział rzecznik prokuratury prokuratury Wojciech Miłoszewski. "Są dowody z dokumentów, odpowiednie podpisy.
"... jest mnóstwo dowodów na to, że już organizując proceder zakładano fikcję. Sprzęt co prawda przejeżdżał przez strefy wolnocłowe, ale żaden transport nie był tam rozładowywany. Słowacki eksporter miał konto w Nowym Sączu, a osobą uprawnioną do dysponowania nim był pracownik Optimusa" - powiedział Miłoszewski.
Zdaniem prokuratury, zatrzymanie czterech podejrzanych było uzasadnione. "Zatrzymanie jest bardzo efektywnym środkiem zapobiegawczym. Został on zastosowany ze względów taktycznych i przyniósł pewne efekty" - powiedział prokurator Miłoszewski. "Można było odnieść wrażenie, że zatrzymani sądzili, że chodzi o inną sprawę".
Miłoszewski twierdzi, że w śledztwie rysuje się też 4-5 innych wątków, m.in. wątek niektórych darowizn z czasu, kiedy prezesem zarządu "Optimusa" był Roman K. Rzecznik prokuratury odmówił jednak podania bliższych szczegółów, powołując się na dobro śledztwa.
Podstawą zatrzymań zarzutów były wyniki kilkumiesięcznej kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej. Nowosądecki oddział Centralnego Biura Śledczego pracował nad sprawą od półtora roku, w śledztwie przesłuchano już półtora tysiąca świadków w Polsce i za granicą, akta sprawy liczą ponad 300 tomów.
em, pap
Wszystkim czterem podejrzanym - w tym byłemu prezesowi Romanowi Klusce - przedstawiono takie same zarzuty, dotyczące nadużyć podatkowych i celnych na kwotę blisko 8,5 mln zł w okresie od listopada 1998 do grudnia 1999 roku.
Wyłudzenia miały związek z realizacją kontraktu podpisanego z Ministerstwem Edukacji Narodowej na komputeryzację placówek oświatowych. Za pośrednictwem dwóch spółek: Optimus-Spol i AS Partner z Koszyc rzekomo eksportowano z Polski do stref wolnocłowych w Słowacji i Czechach komputery, które następnie sprowadzano na zamówienie konkretnych placówek oświatowych. W ten sposób zarówno przy eksporcie sprzętu komputerowego, jak i sprowadzaniu go na potrzeby placówek oświatowych firma korzystała ze zwolnień z podatku VAT lub cła.
Czterej podejrzani, czyli Roman K. oraz Tadeusz W., Krzysztof Ch. i Jerzy K. z byłego kierownictwa dwóch pionów Optimusa - eksportu i integracji systemów - nie przyznali się do winy. Prokuratura twierdzi jednak, że dysponuje wystarczającymi dowodami.
Są dowody, które wskazują na to, że Roman K. nie mówi prawdy, że wiedział o całym procederze" - powiedział rzecznik prokuratury prokuratury Wojciech Miłoszewski. "Są dowody z dokumentów, odpowiednie podpisy.
"... jest mnóstwo dowodów na to, że już organizując proceder zakładano fikcję. Sprzęt co prawda przejeżdżał przez strefy wolnocłowe, ale żaden transport nie był tam rozładowywany. Słowacki eksporter miał konto w Nowym Sączu, a osobą uprawnioną do dysponowania nim był pracownik Optimusa" - powiedział Miłoszewski.
Zdaniem prokuratury, zatrzymanie czterech podejrzanych było uzasadnione. "Zatrzymanie jest bardzo efektywnym środkiem zapobiegawczym. Został on zastosowany ze względów taktycznych i przyniósł pewne efekty" - powiedział prokurator Miłoszewski. "Można było odnieść wrażenie, że zatrzymani sądzili, że chodzi o inną sprawę".
Miłoszewski twierdzi, że w śledztwie rysuje się też 4-5 innych wątków, m.in. wątek niektórych darowizn z czasu, kiedy prezesem zarządu "Optimusa" był Roman K. Rzecznik prokuratury odmówił jednak podania bliższych szczegółów, powołując się na dobro śledztwa.
Podstawą zatrzymań zarzutów były wyniki kilkumiesięcznej kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej. Nowosądecki oddział Centralnego Biura Śledczego pracował nad sprawą od półtora roku, w śledztwie przesłuchano już półtora tysiąca świadków w Polsce i za granicą, akta sprawy liczą ponad 300 tomów.
em, pap