16 września, na ostatnim posiedzeniu Sejmu VI kadencji, posłowie przyjęli senacką poprawkę do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. W myśl poprawki wniesionej przez senatora Marka Rockiego z PO, możliwe jest ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach: gdy osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami. Przeciwko tej poprawce protestowały organizacje pozarządowe, w tym Helsińska Fundacja Praw Człowieka. W pierwotnym brzmieniu ustawa nie pozwalała na dostęp do danych, które są chronione przez przepisy o ochronie informacji niejawnych lub innych tajemnic (np. lekarskiej albo adwokackiej).
Prezydent Bronisław Komorowski, gdy podpisywał nowelizację, zapowiedział, że wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli następczej, o zbadanie zgodności z konstytucją trybu jej uchwalenia w zakresie dotyczącym poprawki Senatu. Jednak według Kalisza podejmując decyzję w sprawie nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej prezydent Komorowski powinien był skorzystać z możliwości prewencyjnego wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. - Prezydent ustawę podpisał, ale mając poczucie, że źle robi zapowiedział, że złoży projekt nowelizacji - zauważył Kalisz. Poseł SLD dodał, że w nowelizacji ustawy zastosowano klauzulę generalną ("ważny interes gospodarczy państwa"), pod którą "każdy może rozumieć, co chce. - Nasza propozycja jest krótka - wykreślamy poprawkę Rockiego - podsumował poseł Sojuszu, który wyraził nadzieję, że projekt poprą wszystkie osoby chcące przestrzegania praw i wolności obywatelskich.
PAP, arb