Lech Wałęsa zamierza wystartować w najbliższych wyborach prezydenckich. Zapewnił, że nie chodzi mu o pozycję, ale że robi to z poczucia obowiązku.
"Chcę być do dyspozycji, gdyby Polska znalazła się w złej sytuacji" - powiedział były prezydent.
Na pytanie, co nim powoduje, żeby jeszcze raz podjąć takie wyzwanie, Wałęsa odpowiedział: "Tyle dostałem od Polski i od świata, że muszę być zawsze gotowy i +wystawiać+ się z propozycjami".
"Mogę być odrzucany, ale muszę być do dyspozycji. Taka moja rola, inaczej będą mi zarzucać, że nie chciałem, nie proponowałem - historia będzie mi zarzucać. Dlatego +wystawiam+ się: mam propozycje i wiem, że są dobre. Nikt nie może mi zarzucić, że nie próbowałem ich realizować" - tłumaczył Wałęsa.
Były prezydent powiedział, że nie powoduje nim miłość do polityki, ale raczej poczucie obowiązku. "Poczucie obowiązku, a po drugie odpowiedzialność: dzieją się dość gorące wydarzenia w Europie i na świecie, a w jakimś stopniu jestem tego sprawcą. W związku z tym chciałbym, żeby to się jednak korzystnie ułożyło, by Lepperzy i inni nie burzyli tego, co my zbudowaliśmy" - mówił Wałęsa.
Na pytanie, czy to ostatnie wydarzenia w Polsce spowodowały, że podjął decyzję o kandydowaniu, Wałęsa odpowiedział, że "wszystkie jego kandydowania wynikały nie z chęci wygranej - chociaż oczywiście woli wygrywać - ale z uwagi na sprawę".
"Zawsze walczyłem o coś, kiedy o siebie, to przegrywałem. Ale w pewnym momencie wyglądało to tak, że walczę o siebie, o karierę, i dlatego zacząłem przegrywać" - powiedział były prezydent.
Zaznaczył, że "ostatnie kandydowanie było tylko dlatego, żeby Krzaklewski nie kandydował, bo nie miał szans; po drugie chciałem wymusić na prawicy porozumienie i jednego kandydata. Udałoby się, gdyby poparł to ojciec Rydzyk".
Na uwagę, czy nie obawia się, że zapowiadając swoją kandydaturę, wystawia się - po 1-proc. wyniku w ostatnich wyborach - na niezbyt życzliwe komentarze, Wałęsa odpowiedział: "Tak, wystawiam się specjalnie, bo nie tak bardzo zależy mi na wygranej - zależy mi na sprawie".
"Przypuszczam, że wówczas - w 2005 roku - będą to sprawy europejskie" - powiedział Wałęsa.
Na uwagę, że wybory prezydenckie odbędą się w czasie, kiedy, być może będziemy już w Unii Europejskiej, były prezydent zareagował: "Tak, tylko na jakich warunkach". Zaznaczył, że jego zdaniem "negocjacje są źle prowadzone i to wszystko źle się skończy".
"Większość jest przeciw, ale ja występowałem przeciwko wszystkim, rodzinie też, i tak będzie zawsze" - powiedział były prezydent, pytany jak na jego decyzję zareagowała rodzina.
nat, pap
Na pytanie, co nim powoduje, żeby jeszcze raz podjąć takie wyzwanie, Wałęsa odpowiedział: "Tyle dostałem od Polski i od świata, że muszę być zawsze gotowy i +wystawiać+ się z propozycjami".
"Mogę być odrzucany, ale muszę być do dyspozycji. Taka moja rola, inaczej będą mi zarzucać, że nie chciałem, nie proponowałem - historia będzie mi zarzucać. Dlatego +wystawiam+ się: mam propozycje i wiem, że są dobre. Nikt nie może mi zarzucić, że nie próbowałem ich realizować" - tłumaczył Wałęsa.
Były prezydent powiedział, że nie powoduje nim miłość do polityki, ale raczej poczucie obowiązku. "Poczucie obowiązku, a po drugie odpowiedzialność: dzieją się dość gorące wydarzenia w Europie i na świecie, a w jakimś stopniu jestem tego sprawcą. W związku z tym chciałbym, żeby to się jednak korzystnie ułożyło, by Lepperzy i inni nie burzyli tego, co my zbudowaliśmy" - mówił Wałęsa.
Na pytanie, czy to ostatnie wydarzenia w Polsce spowodowały, że podjął decyzję o kandydowaniu, Wałęsa odpowiedział, że "wszystkie jego kandydowania wynikały nie z chęci wygranej - chociaż oczywiście woli wygrywać - ale z uwagi na sprawę".
"Zawsze walczyłem o coś, kiedy o siebie, to przegrywałem. Ale w pewnym momencie wyglądało to tak, że walczę o siebie, o karierę, i dlatego zacząłem przegrywać" - powiedział były prezydent.
Zaznaczył, że "ostatnie kandydowanie było tylko dlatego, żeby Krzaklewski nie kandydował, bo nie miał szans; po drugie chciałem wymusić na prawicy porozumienie i jednego kandydata. Udałoby się, gdyby poparł to ojciec Rydzyk".
Na uwagę, czy nie obawia się, że zapowiadając swoją kandydaturę, wystawia się - po 1-proc. wyniku w ostatnich wyborach - na niezbyt życzliwe komentarze, Wałęsa odpowiedział: "Tak, wystawiam się specjalnie, bo nie tak bardzo zależy mi na wygranej - zależy mi na sprawie".
"Przypuszczam, że wówczas - w 2005 roku - będą to sprawy europejskie" - powiedział Wałęsa.
Na uwagę, że wybory prezydenckie odbędą się w czasie, kiedy, być może będziemy już w Unii Europejskiej, były prezydent zareagował: "Tak, tylko na jakich warunkach". Zaznaczył, że jego zdaniem "negocjacje są źle prowadzone i to wszystko źle się skończy".
"Większość jest przeciw, ale ja występowałem przeciwko wszystkim, rodzinie też, i tak będzie zawsze" - powiedział były prezydent, pytany jak na jego decyzję zareagowała rodzina.
nat, pap