Strażakom udało się obniżyć słup ognia, który wydobywa się z szybu wiertniczego magazynu gazu ziemnego w Wierzchowicach. Walka z pożarem trwa już szósty dzień.
"Woda wtłaczana do środka płonącego szybu przyniosła efekty. Ogień zmniejszył się, ale to nie znaczy, że i akcja szybko się zakończy. Strażacy muszą teraz wyciągnąć z ognia ponad 5 ton złomu z zawalonej wieży. Pierwsze elementy już usunięto, ale jesteśmy jeszcze na początku drogi" - powiedział rzecznik Wojewódzkiej Straży Pożarnej we Wrocławiu Andrzej Szcześniak.
Ogień wydobywający się z otworu wiertniczego sięgał ponad 60 metrów. Teraz obniżył się o kilka metrów, ale wciąż jest niebezpieczny dla oddalonej od miejsca pożaru o 30 metrów drugiej wieży wiertniczej.
Strażacy, ratownicy i specjaliści od górnictwa pracują w bardzo trudnych warunkach. W pierwszych dniach akcji pięć osób uległo niegroźnym obrażeniom. "Nie mieliśmy ostatnio poważniejszego wypadku, ale służby medyczne cały czas pomagają ratownikom. Mamy bardzo dużo stłuczeń, zadrapań i otarć. Strażacy walczą też z obrażeniami nóg, zwłaszcza z pęcherzami na stopach. To efekt przebywania raz w bardzo ciepłym, a raz w wilgotnym miejscu" - dodał Szcześniak.
Z wykopanego w pobliżu pożaru zbiornika wodnego o pojemności pięciu tysięcy metrów sześciennych do płonącego szybu ciągle pompowana jest woda. Sztab akcji ratowniczej ocenia, że w ciągu godziny zużywanych jest 40 tysięcy litrów wody.
W piątek zacznie się akcja wiercenia otworu ratunkowego w odległości 300 metrów od płonącego szybu. Ratownicy chcą na głębokości 1500 metrów zablokować ulatniający się gaz. Do środka wtłoczona ma być lepka ciecz z elementami uszczelniającymi.
Ten sposób jest najbardziej czasochłonny, bo samo wiercenie otworu może potrwać ponad dwa tygodnie.
W akcji bierze udział 130 strażaków i 35 ratowników górnictwa otworowego, którzy pracują na dwie zmiany. Do tego na miejscu pożaru zgromadzono 22 samochody gaśnicze i 16 cystern dowożących wodę.
Do niekontrolowanego wypływu gazu ziemnego z otworu wiertniczego doszło w Wierzchowicach w niedzielę. Gaz zapalił się, runęła jedna z wież wiertniczych. Płonie jeden szyb wiertniczy. Służby zabezpieczają pozostałe trzy szyby i oddaloną od pożaru drugą wieżę wiertniczą.
nat, pap
Ogień wydobywający się z otworu wiertniczego sięgał ponad 60 metrów. Teraz obniżył się o kilka metrów, ale wciąż jest niebezpieczny dla oddalonej od miejsca pożaru o 30 metrów drugiej wieży wiertniczej.
Strażacy, ratownicy i specjaliści od górnictwa pracują w bardzo trudnych warunkach. W pierwszych dniach akcji pięć osób uległo niegroźnym obrażeniom. "Nie mieliśmy ostatnio poważniejszego wypadku, ale służby medyczne cały czas pomagają ratownikom. Mamy bardzo dużo stłuczeń, zadrapań i otarć. Strażacy walczą też z obrażeniami nóg, zwłaszcza z pęcherzami na stopach. To efekt przebywania raz w bardzo ciepłym, a raz w wilgotnym miejscu" - dodał Szcześniak.
Z wykopanego w pobliżu pożaru zbiornika wodnego o pojemności pięciu tysięcy metrów sześciennych do płonącego szybu ciągle pompowana jest woda. Sztab akcji ratowniczej ocenia, że w ciągu godziny zużywanych jest 40 tysięcy litrów wody.
W piątek zacznie się akcja wiercenia otworu ratunkowego w odległości 300 metrów od płonącego szybu. Ratownicy chcą na głębokości 1500 metrów zablokować ulatniający się gaz. Do środka wtłoczona ma być lepka ciecz z elementami uszczelniającymi.
Ten sposób jest najbardziej czasochłonny, bo samo wiercenie otworu może potrwać ponad dwa tygodnie.
W akcji bierze udział 130 strażaków i 35 ratowników górnictwa otworowego, którzy pracują na dwie zmiany. Do tego na miejscu pożaru zgromadzono 22 samochody gaśnicze i 16 cystern dowożących wodę.
Do niekontrolowanego wypływu gazu ziemnego z otworu wiertniczego doszło w Wierzchowicach w niedzielę. Gaz zapalił się, runęła jedna z wież wiertniczych. Płonie jeden szyb wiertniczy. Służby zabezpieczają pozostałe trzy szyby i oddaloną od pożaru drugą wieżę wiertniczą.
nat, pap