Przed sądem zeznawała również działaczka PiS, a jednocześnie lekarka, która w dniu zbrodni była w biurze partii i udzielała pomocy obu ofiarom. Podkreśliła, że było to dla niej traumatyczne przeżycie. - Powracania do tego jest dla mnie dużym przeżyciem. Zwracałam się do sądu, nie chciałam patrzeć na tego człowieka - mówiła Anna K. Wśród wezwanych świadków byli m.in.: pracownicy biura i działacze łódzkiego PiS, strażnicy miejscy i policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu Cyby.
"Ciągle mało wiemy o tej zbrodni"
Zdaniem pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych - żony i syna Marka Rosiaka - mec. Marka Markiewicza, wciąż mało wiadomo o tej zbrodni, więc każde zeznanie będzie bardzo interesujące. - Dzisiejsi świadkowie to osoby, które bezpośrednio stykały się z zabójcą po morderstwie, a także osoby, z którymi miał kontakt przed zdarzeniem. Ciągle jeszcze mało wiemy o tej zbrodni - mówił przed rozprawą Markiewicz.
Poinformował także, że po upublicznieniu wizerunku i nazwiska oskarżonego pojawiły się sygnały od osób, które widziały zabójcę przed zbrodnią. Markiewicz liczy, że przyniesie to nowe informacje w tej sprawie, także spoza sądu. - Są takie sygnały. Wiele osób obejrzało relacje z poprzedniej rozprawy, wiele osób - jak słyszałem - widziało w różnych miejscach zabójcę. Być może ma to znaczenie dla tej sprawy - dodał. Pytany o szczegóły odparł, że "jak będzie wiedział, to poinformuje".
Chciał "powystrzelać PiS-owców"
Do zbrodni doszło 19 października ubiegłego roku. Jak ustalono, Ryszard Cyba wtargnął z bronią w ręku do łódzkiej siedziby PiS. Zastrzelił działacza partii i asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego - Marka Rosiaka oraz ranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Napastnika obezwładnił strażnik miejski. Według świadków tragedii mężczyzna krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać PiS-owców".
Łódzka prokuratura oskarżyła Cybę o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa. Według śledczych motywem zbrodni była przynależność polityczna obu ofiar. Odpowiada on także za nielegalne posiadanie broni. Mężczyzna w śledztwie przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Według biegłych psychiatrów w chwili zbrodni był poczytalny.
Morderca się przyznał
Proces toczy się w największej sali łódzkiego sądu okręgowego; oskarżony jest dowożony z aresztu śledczego w Piotrkowie Tryb., gdzie przebywa w celi dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Proces jest utajniony na wniosek pełnomocników żony i syna Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego, którzy występują jako oskarżyciele posiłkowi. Pełnomocnicy zapowiedzieli, że oskarżyciele nie będą pojawiać się w sądzie.
Na pierwszej rozprawie Cyba - według informacji pełnomocników - złożył jednozdaniowe oświadczenie, a następnie odpowiadał na pytania. Wypowiedzieli się też biegli psychiatrzy i psycholog, podtrzymując swoją opinię. Na pierwszą rozprawę stawiło się sześciu świadków - członków rodziny oskarżonego; wszyscy skorzystali z prawa do odmowy zeznań.
zew, PAP