"Nie ma dowodów"
Prokurator IPN nie przedstawił dowodów na istnienie "związku zbrojnego" - uważa były szef PZPR Stanisław Kania. Twierdzi on, że nie jest winny zarzutów w sprawie wprowadzenia stanu wojennego w grudniu 1981 r. Kania zapowiedział, że jego ostatnie słowo potrwa ok. 30 minut. Powiedział, że w czasie, gdy był I sekretarzem KC PZPR (do 18 października 1981 r. - red.) "nie było ani jednego dnia, który by uzasadniał wprowadzenie stanu wojennego". - Są dziesiątki czy setki dokumentów wskazujących na moją odporność na presję sąsiadów - dodał. Podkreślił, że "nie było związku zbrojnego" i nie jego obowiązkiem jest to udowodnić, lecz prokuratora.
Prokurator pionu śledczego IPN Piotr Piątek pytany, czemu wniósł o kary w zawieszeniu, powiedział, że chodzi o stwierdzenie winy oskarżonych, a nie o to, by "te starsze osoby wsadzać do więzienia". Obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski powiedział, że na następnej rozprawie 20 grudnia wniesie o uniewinnienie swego klienta, który - jeśli zdrowie mu pozwoli - stawi się, aby wygłosić ostatnie słowo.
Dostaną osiem lat?
84-letni Kania i 86-letni gen. Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do 8 lat więzienia). 82-letnia Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu Rada nie mogła wydawać dekretów (grozi za to kara do 3 lat więzienia).
Proces o stan wojenny. Zaczęły się mowy końcowe
Od sierpnia tego roku proces toczy się już bez udziału byłego szefa PZPR, byłego premiera i byłego szefa MON 88-letniego gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jego sprawę, z powodu złego zdrowia, sąd wyłączył z tego postępowania i zawiesił.
pap, ps