Pytany, dlaczego nie zamierza przyjeżdżać na główne rocznicowe uroczystości 16 grudnia, Wałęsa tłumaczył, że odwiedzając to miejsce, trochę męczy go sumienie i niepewność, czy można było uniknąć ofiary dziewięciu górników. Potem - nawiązując do wydanej 23 listopada autobiografii Danuty Wałęsowej "Marzenia i tajemnice" - dodał też, że czuje się zmęczony. - Nawet własna żona mnie, jak wiecie, maltretuje. W związku z tym ja naprawdę nie wyrabiam. Staram się, ale jestem już schorowanym, zmęczonym człowiekiem, który ma ponad 68 lat. Stąd musicie mi wybaczyć - żartobliwie prosił Wałęsa.
"Chcę wiedzieć prawdę"
Dopytywany o rozpoczynające się akurat w czwartek zdjęcia do nowego filmu Andrzeja Wajdy pt. "Wałęsa", były prezydent powiedział, że chciałby się z tego obrazu dowiedzieć prawdy, jak został zrozumiany. - Muszę powiedzieć, że nawet własna żona nie do końca mnie rozumiała. Nie mówię tego złośliwie, my się kochamy. Ona po prostu myślała inaczej - jak dzisiaj podsumowuje życie, to zauważyła, że mamy 42 lata małżeństwa, a ja byłem mężem tylko przez pięć lat - zaznaczył. Wyjaśnił, że "na pierwszym punkcie" małżeństwo było u niego tylko przez pięć pierwszych lat jego trwania. - A potem pierwszy punkt to była walka, to były strajki, to było to użeranie się. A żona, dzieci były już na następnych punktach. I ona teraz patrzy na to - to ma pretensje, że straciła 37 lat - mówił były prezydent.
Stracone lata
- Jak zobaczyłem, co napisała moja żona, to się przeraziłem. Dopiero ona mi pokazała, że rzeczywiście ja nie byłem mężem. Ja byłem walczącym, rewolucjonistą, mnie nie było w domu, nie miałem czasu się interesować. To wszystko też powoduje, że chcę się dowiedzieć, jak tak naprawdę ta cała walka została odebrana przez takich ludzi, jak reżyserzy czy inni - żeby zrozumieć, czy warto było - tłumaczył Wałęsa. Były prezydent podkreślił, że zależy mu, by "inni ludzie zrozumieli, jaka to ofiara". - Straciłem 37 lat małżeństwa - ubolewał.
pap, ps