13 grudnia będziemy demonstrować w obronie podstawowych wartości jakimi są wolność i suwerenność - zapowiedział na antenie TVN24 wiceszef PiS Mariusz Kamiński. PiS zapowiedział zorganizowanie Marszu Niepodległości i Solidarności w dniu rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w proteście przeciwko wystąpieniu Radosława Sikorskiego w Berlinie. Sikorski apelował w nim o pogłębienie integracji w ramach UE i większe zaangażowanie Niemiec w reformy struktur europejskich i ratowanie euro.
Kamiński wyjaśnił, że PiS organizuje demonstrację właśnie 13 grudnia ponieważ "tak, jak 13 grudnia była zagrożona wolność, demokracja i suwerenność naszego kraju, i deptana, i dławiona, tak w tej chwili, w zupełnie inny sposób, znowu zagrożone są podstawowe wartości". Dodał, że chodzi m.in. o suwerenność Polski, którą naruszyłoby wprowadzenie w życie pomysłów Sikorskiego. - To niedopuszczalne przemówienie. Sikorski nie jest kontrowersyjnym publicystą, który może sobie pozwolić na wygłaszanie różnych poglądów, on jest ministrem spraw zagranicznych rządu polskiego - oburzał się wiceszef PiS. - Sikorski nie miał politycznego i moralnego mandatu, żeby wypowiadać takie deklaracje w imieniu polskiego rządu - dodał.
Poseł PiS ocenił też, że "nietaktem wobec Polaków i świadectwem braku historycznej wrażliwości ze strony Radosława Sikorskiego było podkreślanie szczególnej roli Niemiec właśnie w tym procesie nowej integracji". Pytany o współpracę prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Angelą Merkel (tragicznie zmarły prezydent podpisując w 2008 roku pakt klimatyczny mówił, że robi to dla niemieckiej kanclerz) Kamiński ocenił, że była to "zupełnie inna sprawa". - Traktat Lizboński jest zupełnie czymś innym od koncepcji ograniczania suwerenności Polski, wyrażonej wprost przez Radosława Sikorskiego - przekonywał.
Poseł PiS ocenił też, że "nietaktem wobec Polaków i świadectwem braku historycznej wrażliwości ze strony Radosława Sikorskiego było podkreślanie szczególnej roli Niemiec właśnie w tym procesie nowej integracji". Pytany o współpracę prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Angelą Merkel (tragicznie zmarły prezydent podpisując w 2008 roku pakt klimatyczny mówił, że robi to dla niemieckiej kanclerz) Kamiński ocenił, że była to "zupełnie inna sprawa". - Traktat Lizboński jest zupełnie czymś innym od koncepcji ograniczania suwerenności Polski, wyrażonej wprost przez Radosława Sikorskiego - przekonywał.
TVN24, arb