Podczas mszy św. na krakowskich Błoniach, w której uczestniczyło ponad 2 mln pielgrzymów, Jan Paweł II wyniósł na ołtarze czterech nowych polskich świętych.
Papież przybył na krakowskie Błonia ok. godz. 9.15 . Papieski papamobile przejechał wśród wiwatujących pielgrzymów, którzy w olbrzymiej większości oczekiwali tu na Ojca Świętego już od godz. 7. rano.
Pozdrowił "całą Polskę" i rodaków, szczególnie cierpiących i chorych, oraz tych rozsianych po całym świecie, a także pielgrzymów z całego świata. Papież zapewnił też bezrobotnych, bezdomnych, ludzi w podeszłym wieku, samotnych i rodziny wielodzietne o swej duchowej bliskości i stałym towarzyszeniu im w modlitwie. Modlił się, by "chleba naszego powszedniego" dzięki miłości bliźniego nigdy nikomu nie brakowało.
Nowi beatyfikowani to: arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński (metropolita warszawski, założyciel schroniska dla ubogich i Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi. Zesłany na 20 lat do Jarosławia nad Wołgą za to, że w czasie powstania styczniowego, któremu był przeciwny, występował w obronie praw Kościoła i narodu); ojciec Jan Beyzym (opiekował się trędowatymi na Madagaskarze), ks. Wojciech Balicki (założyciel zakładu dla zdemoralizowanych kobiet; działał wśród robotników i chłopów) i siostra Janina Sancja Szymkowiak. Msza św. na Błoniach jest swego rodzaju przedłużeniem sobotniej mszy konsekracyjnej w Łagiewnikach. Z siostrą Faustyną nowych świętych łączy oddanie sprawie miłosierdzia.
Oddając im hołd, papież powiedział, że to dziedzictwo nie może być zapomniane. "Wezwanie do dawania świadectwa miłosierdziu brzmi szczególnie wymownie tu, w umiłowanym Krakowie, nad którym góruje sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, które wczoraj było mi dane konsekrować".
Z wielowiekowej tradycji Krakowa, której znamieniem była zawsze gotowość do niesienia pomocy potrzebującym, wyrosło wielu świętych i błogosławionych, którzy poświęcili swe życie posłudze miłosierdzia - od biskupa Stanisława, Jadwigi Królowej, Jana Kantego, Piotra Skargi, po Brata Alberta, Anielę Salawę i kardynała Sapiehę, przypomniał papież.
Kościół od początku istnienia naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Obecnie zaś szczególnie jest wezwany, by głosić światu to orędzie, gdyż wiek XX, mimo niewątpliwych osiągnięć w wielu dziedzinach, naznaczony był w szczególny sposób "misterium nieprawości".
W nowe tysiąclecie weszliśmy z dziedzictwem dobra, ale i zła. Przed ludzkością jawią się nowe perspektywy rozwoju, a równocześnie nowe zagrożenia. Człowiek nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było. Uzurpuje sobie prawo Stwórcy do ingerowania w tajemnicę życia ludzkiego. Usiłuje decydować o jego zaistnieniu, wyznaczać jego kształt przez manipulacje genetyczne i w końcu określać granice śmierci" - mówił papież.
"Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić +wielkim nieobecnym" w kulturze i społecznej świadomości narodów. +Tajemnica nieprawości+ wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy".
"...człowiek przeżywa lęk przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem. Może właśnie dlatego, przez świadectwo skromnej zakonnicy z Łagiewnik, Chrystus niejako wchodzi w nasze czasy, aby wyraźnie wskazać na to źródło ukojenia i nadziei, jakie jest w odwiecznym miłosierdziu Boga".
Nadszedł czas, aby orędzie o Bożym miłosierdziu stało się zarzewiem nowej cywilizacji - cywilizacji miłości.
Kościół głosi orędzie miłosiernej miłości nie tylko słowem, ale również wskazuje na przykłady osób, które działały w imię tej miłości, powiedział Ojciec Święty nawiązując w ten sposób do wyniesionych na ołtarze podczas tej mszy świętych.
Opisując ich sylwetki papież przeciwstawił filozofii wolności w duchu liberalizmu "jedyną niezawodną filozofię wolności - prawdę Krzyża Chrystusowego".
Papież wezwał wiernych, by dzięki "wyobraźni miłosierdzia", wspierali ludzi potrzebujących pomocy i dostrzegli człowieka, który utraciwszy pracę i dach nad głową doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei czy dziecko zaniedbane duchowo i materialnie lub młodzież w świecie uzależnień lub przestępstwa, po to, by "nieść radę, pocieszenie duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem".
Na zakończenie papież pozdrowił młodzież. Powiedział, że Bóg przez pośrednictwo św. Faustyny przekazuje im przesłanie miłosierdzia. "Bóg przekazuje je Wam, abyście w jego świetle rozeznawali, co znaczy być ubogim w duchu, miłosiernym, pokój czyniącym, łaknącym sprawiedliwości, a w końcu prześladowanym dla imienia Jezusa".
Pozdrowił też członków ruchu "Światło i Życie", którego członkowie przez całą noc czuwali na modlitwie w kościele Piotra i Pawła. "Bogu dziękuję za ten ruch, który przyniósł tyle błogosławionych owoców w sercach młodzieży w minionych trudnych latach, a i dzisiaj stanowi prężne środowisko duchowego rozwoju młodzieży i rodzin". Oazowiczów zaś zapewnił, że nieustannie jestem z nimi w swoich modlitwach.
"Jesteśmy z Tobą" - skandowali młodzi. "Bóg Wam zapłać" - odpowiedział Jan Paweł II.
Kolejne zawołanie młodzieży: "Zostań z nami", wywołało dowcipną reakcję papieża: "Ładnie, ładnie, namawiają mnie żebym zdezerterował z Rzymu".
Do wiernych z Litwy, Federacji Rosyjskiej, Białorusinów, Ukraińców, Uzbeków, Czechów i Słowaków oraz Węgrów zwrócił się z pozdrowieniami w ich ojczystych językach. Zgromadzonych na Błoniach pozdrowił też po angielsku, francusku, niemiecku i włosku.
Obecność w Krakowie tak licznej grupy pielgrzymów z zagranicy świadczy o tym, że kult miłosierdzia Bożego rozszerza się na cały świat. "I Bogu dzięki", powiedział.
Na zakończenie mszy odśpiewano pieśń: "Boże coś Polskę."
Do tronu papieża podeszli, żegnając się z Janem Pawłem II, prezydenci: Polski - Aleksander Kwaśniewski, Litwy - Valdas Adamkus, Słowacji - Rudolf Schuster oraz premier Leszek Miller. Towarzyszyły im małżonki.
Po odśpiewanej pieśni oazowej "Barka" papież jeszcze raz zwrócił się do pielgrzymów, jakby nie chcąc się z nimi rozstać. "Chciałem powiedzieć, na zakończenie, że właśnie ta oazowa pieśń, wyprowadziła mnie z ojczyzny przed 23 laty. Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe, i z nią, z tą oazową pieśnią, nie rozstawałem się przez wszystkie te laty. Była jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny, była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła i ona przyprowadzała mnie wielokrotnie tu - na krakowskie Błonia, pod Kopiec Kościuszki. Dziękuję krakowskim Błoniom za wielokrotna gościnność i chciałbym powiedzieć: do zobaczenia, ale to pozostawiam całkowicie Bożemu miłosierdziu, pożegnał zebranych Ojciec Święty.
Przyjazd papieża i msza na Błoniach sparaliżował na jakiś czas życie miasta. Tuż przed mszą ulice były zakorkowane przez tych, którzy jeszcze w ostatniej chwili chcieli zdążyć na Błonia i poszukiwali swoich sektorów. Służby porządkowe informowały jednak cały czas przez głośniki, w którą stronę iść. Ruchem kierują także harcerze, ustawieni już od rynku. Rozmieszczone są także już od dworca strzałki kierujące do właściwych sektorów. Na Błonia najlepiej było dotrzeć na piechotę, większość ulic była bowiem zamknięta lub zakorkowana przez tłum pielgrzymów.
Instrukcje, jak postępować tuż przed przyjazdem Ojca Świętego, podawane były przez głośniki oraz na telebimach.
Pielgrzymów było tak wielu, że w sektorach brakowało miejsca. Organizatorzy musieli apelować, by ludzie bardziej się ścieśniali, robiąc miejsce wciąż przybywającym.
***
O godz. 17.50 Jan Paweł II wyjechał z Rezydencji Arcybiskupów Krakowskich na Wawel. W drodze towarzyszył mu głos Dzwonu Zygmunta. Jadącego ulicami papieża pozdrawiały tłumy wiernych, zgromadzonych wzdłuż trasy przejazdu. Na dziedzińcu powitali go pracownicy muzeum.
Pobyt Jana Pawła II na Wawelu ma wyłącznie prywatny charakter. Ojciec Święty chciał w skupieniu i ciszy pomodlić się w wawelskiej katedrze.
Późny popołudniem Jan Paweł II odwiedził grób swoich rodziców i brata na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Towarzyszyło mu około 80 osób, m.in. żyjący krewni Wojtyłów i Kaczorowskich (rodziny Ojca Świętego ze strony jego matki). Papież nie wysiadając z papamobilu pomodlił się i zapalił znicz.
Po kolacji z przyjaciółmi z lat młodości Jan Paweł II, mimo bardzo bogatego w wydarzenia dnia wieczorem po raz trzeci podczas tej pielgrzymki, ukazał się w oknie Rezydencji Arcybiskupów Krakowskich.
Na ulicy Franciszkańskiej i Plantach tak jak co wieczór na papieża oczekiwały tłumy pielgrzymów. Ludzie skandowali: "Zjedz kolację - zaczekamy", "Nie zaśniemy, ochrypniemy", "Ojcze Święty Miłosierdzia". Jan Paweł II zaczął spotkanie od zaintonowania "Witamy cię, alleluja". "Niestety, jest to spotkanie pożegnalne" - powiedział. I, odpowiadając na podchwycone przez tłum słowa "Witamy cię, alleluja", zaintonował: "Żegnamy cię, alleluja!". Powtórzył ten refren kilkakrotnie, mimo iż tłum krzyczał "nie!".
Podziękował za te spotkania pod oknem. "Na razie - dobranoc. Jutro - na Kalwarii!" - powiedział i pobłogosławił zebranych.
em, pap
Czytaj też: Zawierzam świat Bożemu miłosierdziu; Jakby kto pytał, Franciszkańska 3
Pozdrowił "całą Polskę" i rodaków, szczególnie cierpiących i chorych, oraz tych rozsianych po całym świecie, a także pielgrzymów z całego świata. Papież zapewnił też bezrobotnych, bezdomnych, ludzi w podeszłym wieku, samotnych i rodziny wielodzietne o swej duchowej bliskości i stałym towarzyszeniu im w modlitwie. Modlił się, by "chleba naszego powszedniego" dzięki miłości bliźniego nigdy nikomu nie brakowało.
Nowi beatyfikowani to: arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński (metropolita warszawski, założyciel schroniska dla ubogich i Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi. Zesłany na 20 lat do Jarosławia nad Wołgą za to, że w czasie powstania styczniowego, któremu był przeciwny, występował w obronie praw Kościoła i narodu); ojciec Jan Beyzym (opiekował się trędowatymi na Madagaskarze), ks. Wojciech Balicki (założyciel zakładu dla zdemoralizowanych kobiet; działał wśród robotników i chłopów) i siostra Janina Sancja Szymkowiak. Msza św. na Błoniach jest swego rodzaju przedłużeniem sobotniej mszy konsekracyjnej w Łagiewnikach. Z siostrą Faustyną nowych świętych łączy oddanie sprawie miłosierdzia.
Oddając im hołd, papież powiedział, że to dziedzictwo nie może być zapomniane. "Wezwanie do dawania świadectwa miłosierdziu brzmi szczególnie wymownie tu, w umiłowanym Krakowie, nad którym góruje sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Łagiewnikach, które wczoraj było mi dane konsekrować".
Z wielowiekowej tradycji Krakowa, której znamieniem była zawsze gotowość do niesienia pomocy potrzebującym, wyrosło wielu świętych i błogosławionych, którzy poświęcili swe życie posłudze miłosierdzia - od biskupa Stanisława, Jadwigi Królowej, Jana Kantego, Piotra Skargi, po Brata Alberta, Anielę Salawę i kardynała Sapiehę, przypomniał papież.
Kościół od początku istnienia naucza o Bożym miłosierdziu, które jest rękojmią nadziei i źródłem zbawienia człowieka. Obecnie zaś szczególnie jest wezwany, by głosić światu to orędzie, gdyż wiek XX, mimo niewątpliwych osiągnięć w wielu dziedzinach, naznaczony był w szczególny sposób "misterium nieprawości".
W nowe tysiąclecie weszliśmy z dziedzictwem dobra, ale i zła. Przed ludzkością jawią się nowe perspektywy rozwoju, a równocześnie nowe zagrożenia. Człowiek nierzadko żyje tak, jakby Boga nie było. Uzurpuje sobie prawo Stwórcy do ingerowania w tajemnicę życia ludzkiego. Usiłuje decydować o jego zaistnieniu, wyznaczać jego kształt przez manipulacje genetyczne i w końcu określać granice śmierci" - mówił papież.
"Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić +wielkim nieobecnym" w kulturze i społecznej świadomości narodów. +Tajemnica nieprawości+ wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy".
"...człowiek przeżywa lęk przed przyszłością, przed pustką, przed cierpieniem, przed unicestwieniem. Może właśnie dlatego, przez świadectwo skromnej zakonnicy z Łagiewnik, Chrystus niejako wchodzi w nasze czasy, aby wyraźnie wskazać na to źródło ukojenia i nadziei, jakie jest w odwiecznym miłosierdziu Boga".
Nadszedł czas, aby orędzie o Bożym miłosierdziu stało się zarzewiem nowej cywilizacji - cywilizacji miłości.
Kościół głosi orędzie miłosiernej miłości nie tylko słowem, ale również wskazuje na przykłady osób, które działały w imię tej miłości, powiedział Ojciec Święty nawiązując w ten sposób do wyniesionych na ołtarze podczas tej mszy świętych.
Opisując ich sylwetki papież przeciwstawił filozofii wolności w duchu liberalizmu "jedyną niezawodną filozofię wolności - prawdę Krzyża Chrystusowego".
Papież wezwał wiernych, by dzięki "wyobraźni miłosierdzia", wspierali ludzi potrzebujących pomocy i dostrzegli człowieka, który utraciwszy pracę i dach nad głową doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei czy dziecko zaniedbane duchowo i materialnie lub młodzież w świecie uzależnień lub przestępstwa, po to, by "nieść radę, pocieszenie duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem".
Na zakończenie papież pozdrowił młodzież. Powiedział, że Bóg przez pośrednictwo św. Faustyny przekazuje im przesłanie miłosierdzia. "Bóg przekazuje je Wam, abyście w jego świetle rozeznawali, co znaczy być ubogim w duchu, miłosiernym, pokój czyniącym, łaknącym sprawiedliwości, a w końcu prześladowanym dla imienia Jezusa".
Pozdrowił też członków ruchu "Światło i Życie", którego członkowie przez całą noc czuwali na modlitwie w kościele Piotra i Pawła. "Bogu dziękuję za ten ruch, który przyniósł tyle błogosławionych owoców w sercach młodzieży w minionych trudnych latach, a i dzisiaj stanowi prężne środowisko duchowego rozwoju młodzieży i rodzin". Oazowiczów zaś zapewnił, że nieustannie jestem z nimi w swoich modlitwach.
"Jesteśmy z Tobą" - skandowali młodzi. "Bóg Wam zapłać" - odpowiedział Jan Paweł II.
Kolejne zawołanie młodzieży: "Zostań z nami", wywołało dowcipną reakcję papieża: "Ładnie, ładnie, namawiają mnie żebym zdezerterował z Rzymu".
Do wiernych z Litwy, Federacji Rosyjskiej, Białorusinów, Ukraińców, Uzbeków, Czechów i Słowaków oraz Węgrów zwrócił się z pozdrowieniami w ich ojczystych językach. Zgromadzonych na Błoniach pozdrowił też po angielsku, francusku, niemiecku i włosku.
Obecność w Krakowie tak licznej grupy pielgrzymów z zagranicy świadczy o tym, że kult miłosierdzia Bożego rozszerza się na cały świat. "I Bogu dzięki", powiedział.
Na zakończenie mszy odśpiewano pieśń: "Boże coś Polskę."
Do tronu papieża podeszli, żegnając się z Janem Pawłem II, prezydenci: Polski - Aleksander Kwaśniewski, Litwy - Valdas Adamkus, Słowacji - Rudolf Schuster oraz premier Leszek Miller. Towarzyszyły im małżonki.
Po odśpiewanej pieśni oazowej "Barka" papież jeszcze raz zwrócił się do pielgrzymów, jakby nie chcąc się z nimi rozstać. "Chciałem powiedzieć, na zakończenie, że właśnie ta oazowa pieśń, wyprowadziła mnie z ojczyzny przed 23 laty. Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe, i z nią, z tą oazową pieśnią, nie rozstawałem się przez wszystkie te laty. Była jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny, była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła i ona przyprowadzała mnie wielokrotnie tu - na krakowskie Błonia, pod Kopiec Kościuszki. Dziękuję krakowskim Błoniom za wielokrotna gościnność i chciałbym powiedzieć: do zobaczenia, ale to pozostawiam całkowicie Bożemu miłosierdziu, pożegnał zebranych Ojciec Święty.
Przyjazd papieża i msza na Błoniach sparaliżował na jakiś czas życie miasta. Tuż przed mszą ulice były zakorkowane przez tych, którzy jeszcze w ostatniej chwili chcieli zdążyć na Błonia i poszukiwali swoich sektorów. Służby porządkowe informowały jednak cały czas przez głośniki, w którą stronę iść. Ruchem kierują także harcerze, ustawieni już od rynku. Rozmieszczone są także już od dworca strzałki kierujące do właściwych sektorów. Na Błonia najlepiej było dotrzeć na piechotę, większość ulic była bowiem zamknięta lub zakorkowana przez tłum pielgrzymów.
Instrukcje, jak postępować tuż przed przyjazdem Ojca Świętego, podawane były przez głośniki oraz na telebimach.
Pielgrzymów było tak wielu, że w sektorach brakowało miejsca. Organizatorzy musieli apelować, by ludzie bardziej się ścieśniali, robiąc miejsce wciąż przybywającym.
***
O godz. 17.50 Jan Paweł II wyjechał z Rezydencji Arcybiskupów Krakowskich na Wawel. W drodze towarzyszył mu głos Dzwonu Zygmunta. Jadącego ulicami papieża pozdrawiały tłumy wiernych, zgromadzonych wzdłuż trasy przejazdu. Na dziedzińcu powitali go pracownicy muzeum.
Pobyt Jana Pawła II na Wawelu ma wyłącznie prywatny charakter. Ojciec Święty chciał w skupieniu i ciszy pomodlić się w wawelskiej katedrze.
Późny popołudniem Jan Paweł II odwiedził grób swoich rodziców i brata na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Towarzyszyło mu około 80 osób, m.in. żyjący krewni Wojtyłów i Kaczorowskich (rodziny Ojca Świętego ze strony jego matki). Papież nie wysiadając z papamobilu pomodlił się i zapalił znicz.
Po kolacji z przyjaciółmi z lat młodości Jan Paweł II, mimo bardzo bogatego w wydarzenia dnia wieczorem po raz trzeci podczas tej pielgrzymki, ukazał się w oknie Rezydencji Arcybiskupów Krakowskich.
Na ulicy Franciszkańskiej i Plantach tak jak co wieczór na papieża oczekiwały tłumy pielgrzymów. Ludzie skandowali: "Zjedz kolację - zaczekamy", "Nie zaśniemy, ochrypniemy", "Ojcze Święty Miłosierdzia". Jan Paweł II zaczął spotkanie od zaintonowania "Witamy cię, alleluja". "Niestety, jest to spotkanie pożegnalne" - powiedział. I, odpowiadając na podchwycone przez tłum słowa "Witamy cię, alleluja", zaintonował: "Żegnamy cię, alleluja!". Powtórzył ten refren kilkakrotnie, mimo iż tłum krzyczał "nie!".
Podziękował za te spotkania pod oknem. "Na razie - dobranoc. Jutro - na Kalwarii!" - powiedział i pobłogosławił zebranych.
em, pap
Czytaj też: Zawierzam świat Bożemu miłosierdziu; Jakby kto pytał, Franciszkańska 3