Premier Donald Tusk podsumował polską prezydencję w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Szef SLD Leszek Miller podkreślił, że będzie można powiedzieć, że w czasie polskiej prezydencji do Wspólnoty została przyjęta Chorwacja i wszedł "sześciopak" (nowe unijne przepisy dotyczące dyscypliny finansów publicznych - red.), który zacieśnia integrację i strefę euro. Jak dodał, jest też zapowiedź ważnego porozumienia w sprawie tzw. nowego paktu fiskalnego.
Miller stwierdził jednak, że główne centra kreowania wydarzeń nie znajdowały się w Warszawie, tylko w Berlinie i w Paryżu. Ponadto - dodał szef Sojuszu - "polityka wschodnia nie była priorytetem, choć Polska usiłowała to czynić". - Tu jest jakaś porażka, ale podzielam pogląd, że to była zupełnie przyzwoita prezydencja i trudno ją tak przekreślać - powiedział Miller.
Wiceszef komisji spraw zagranicznych Tadeusz Iwiński (SLD) ocenił natomiast, że błędem było zdecydowanie się na prowadzenie prezydencji w okresie, kiedy w kraju przypadały wybory parlamentarne. Zaznaczył jednocześnie, że "nie można było przewidzieć, że dojdzie do takiego kryzysu w strefie euro i w całym świecie i że dojdzie do takich wydarzeń w krajach arabskich, które zmniejszą zainteresowanie krajami Partnerstwa Wschodniego". Według Iwińskiego, prezydencja była "nieco zbyt pasywna, przez pierwsze miesiące niezbyt aktywna". - Gdyby Sikorski wygłosił swoje interesujące, choć kontrowersyjne przemówienie na początku prezydencji, byłoby inaczej, bo nadałby ton - ocenił poseł SLD, odwołując się do niedawnego wystąpienia szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego w Berlinie.
- Teza Tuska, że trzeba więcej integracji, a nie egoizmów narodowych jest słuszna, choć nie wiadomo, czy wszyscy w praktyce się za tym opowiedzą - dodał Iwiński.eb, pap