Wszystko o unijnej debacie w Sejmie na Wprost.pl:
Tusk: uratujemy euro, bo nam się to opłaca
Kaczyński: Tusk miał mówić o UE a tylko nas atakował
Palikot chce końca suwerenności Polski. "Chcę państwa europejskiego"
Pawlak: scentralizowanie UE to błąd. Związek Radziecki już był i upadł
Dorn: Tusk przywódcą "Polski lokalno-tubylczej"
Schetyna: dobro UE to dziś polska racja stanu
Poręba: Polacy mają prawo krzyczeć, że Sikorski to zdrajca narodu
Fotyga: przez rząd nie mamy szans na koalicję w UE
Komorowski: Sikorskiego nie można odwołać. Bo prezydencja
Prezydent: potrzebujemy paktu fiskalnego
"Kryzys obnażył słabość Unii"
- W sytuacji kryzysu finansowego Europa potrzebuje działań szybszych i bardziej zdecydowanych - powiedział premier. Jak podkreślił, kryzys finansowy obnażył słabości Unii. Tusk oświadczył, że Polsce przyszło sprawować przewodnictwo w Radzie UE "w czasie krytycznym nie tylko ze względu na dramatycznie niepewną sytuację w strefie euro, dramatyczną sytuację wspólnej europejskiej waluty i dramatyczną sytuację finansową poszczególnych państw UE, ale także ze względu na to, że kryzys finansowy obnażył słabości i niekonsekwencje ładu ustrojowego UE".
- Dzisiaj nikt w Europie nie ma wątpliwości, że w sytuacjach kryzysowych, a szczególnie tej finansowej, Europa potrzebuje działań szybszych, bardziej zdecydowanych. Europa jako całość, a strefa euro w szczególności - by sprostać wyzwaniom, jakie nie tylko kryzys finansowy przed nami stawia - mówił Tusk.
"Nie będzie powrotu do stanu sprzed kryzysu"
- Nie mam żadnych wątpliwości, że nie sposób zachować stanu sprzed kryzysu. Za dużo się stało, za dużo się stanie w najbliższych miesiącach, zbyt wielkie interesy publiczne, narodowe, europejskie, finansowe zostały naruszone, czy wręcz przewrócone w czasie kryzysu, którego końca nikt nie widzi w tej chwili - powiedział Tusk.
- W czasie ostatnich kilku miesięcy widać wyraźnie, że Unia Europejska w swoich mechanizmach politycznych i ustrojowych działa dzisiaj inaczej niż przed kryzysem. Uważam, że Unia zmienia się na naszych oczach, tylko że na razie nie jest to uporządkowana i jednolita wiązka decyzji, pod którą można by się z czystym sumieniem podpisać, albo powiedzieć "no pasaran", nie zgadzamy się, nie przejdzie ten nowy projekt - dodał.
Tusk mówił, że powstają dwie koncepcje Europy. Według premiera, nikt z rządzących dziś w państwach europejskich otwarcie nie będzie opowiadał się za dezintegracją UE, za wyjściem ze Wspólnoty. - Ale widać wyraźnie, że ten spór dotyczy roli poszczególnych państw w UE i mechanizmów, które mogły tę rolę wzmocnić lub osłabić - powiedział.
"By Polska nie stała się elementem drugiego kręgu"
Zdaniem szefa PO, że w ostatnich miesiącach coraz odważniej artykułowana idea "często związana z francuską myślą polityczną, teraz w części praktyką polityczną, że UE powinna wrócić do swego zasadniczego zrębu, który opisany jest dziś granicami strefy euro". W ocenie premiera, szukając sposobu na wyjście z kryzysu, coraz częściej "wpisuje się to w kontekst debaty wokół tej koncepcji". - To nie jest dziś jałowa dyskusja jakiejś kolejnej grupy mędrców, tylko to jest codzienna praktyka, polityka w UE, której działania, fragmenty, której procesy siłą rzeczy odnoszą się do tego punktu widzenia - mówił premier.
- Z polskiego punktu widzenia jest rzeczą bardzo ważną, by Polska nie stała się w UE choćby z tego względu, że jest poza strefą euro i że nie osiągnęliśmy jeszcze tego poziomu rozwoju cywilizacyjnego, jak najbogatsze państwa strefy euro, by Polska nie stała się elementem drugiego lub trzeciego kręgu - oświadczył Tusk.
- Każdy, kto sądzi, że UE jest zakorzeniona na trwałe, że jest ufundowana na fundamentach nie do ruszenia, moim zdaniem robi błąd - oświadczył premier.
"Ratowanie euro w naszym interesie"
- Ratowanie strefy euro leży w interesie Polski - przekonywał w Sejmie premier Donald Tusk, przedstawiając informację w sprawie przyszłości Unii Europejskiej. - Wydaje się bezdyskusyjne, że ratowanie strefy euro jest w bezpośrednim, oczywistym interesie strefy euro, ale jest także w interesie takich państw, jak Polska - podkreślił premier.
Tusk skrytykował opinie, wygłaszane także przez polityków PiS, że nic się nie stanie, jeśli strefa euro upadnie. Jak mówił, nie wie czy takie stanowisko jest wynikiem złej woli, chęci odróżniania się za wszelką cenę od jednolitej polityki Polski w UE, czy dramatycznym, pozbawionym śladów odpowiedzialności i wyobraźni faktem politycznym.
"Polska musi wybrać bezpieczny model Europy"
Polska musi wybrać, jaki model Europy jest dla niej bezpieczniejszy - ponowne zjednoczenie, gdzie każde z państw może mieć mniej prerogatyw, czy powrót do archaicznego modelu koncertu mocarstw lub mocarstwa - mówił w Sejmie premier Donald Tusk. - Dzisiaj także w czasie tej debaty musimy zbliżyć się do odpowiedzi, co jest dla Polski bezpieczniejsze: Europa, która wzmacnia instytucje po to, żeby one mogły podejmować trochę więcej decyzji i trochę szybciej te decyzje podejmować, czy powrót do, wydawałoby się archaicznego, modelu, ale ciągle bardzo żwawego, pełnego wigoru modelu, czyli koncertu mocarstw lub mocarstwa - mówił premier.
Zdaniem Tuska, w sytuacji realizacji pierwszego modelu - czyli ponownego zjednoczenia - Warszawa, ale też każda inna stolica, mogłaby mieć mniej prerogatyw. - To jest cena, to jest to ryzyko, o którym - moim zdaniem - warto rozmawiać - zaznaczył.
"Jeśli pożyczymy Europie pieniądze, to na naszych warunkach"
- To polski rząd i Narodowy Bank Polski będą ustalały warunki i reguły przystąpienia do pożyczki dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jeśli się na nią zdecydujemy - powiedział premier Donald Tusk. - To, co budziło takie emocje i do dziś wzbudza, także nie zawsze odpowiedzialne w sensie precyzji komentarze, to IMF (International Monetary Fund) i ewentualny udział Polski w pożyczkach dla IMF - Międzynarodowego Funduszu Walutowego - mówił szef rządu w czwartek. Premier podkreślił, że to polski rząd i NBP będą ustalały warunki przystąpienia do takiej pożyczki.
- Po drugie, jeśli zdecydujemy się na tę pożyczkę, będzie ona dotyczyła tych pieniędzy, które są częścią rezerwy banku centralnego, które nie mogły być użyte do finansowania celów na przykład budżetowych - zaznaczył. - To nie jest alternatywa, czy te pieniądze damy na żłobki, szkoły, obronę, czy damy do IMF. I myślę, że większość państwa tę wiedzę już posiadło, żeby rozróżniać wśród tych histerycznych komentarzy, co ma sens, a co jest pozbawione jakiegokolwiek sensu - oświadczył Tusk.
"Cichy podział Europy niebezpieczny"
Premier Donald Tusk uważa, że obecnie nie ma dla Polski większego ryzyka niż cichy podział Europy, polegający na tym, że nikt nie zwraca uwagi na kraje spoza strefy euro i zapomina o tym, że istnieje coś takiego jak 27 krajów UE. - Ci, którzy najgłośniej krzyczą, tak naprawdę pchają Polskę w tę stronę, w ten ślepy korytarz, gdzie będziecie mogli sobie bardzo głośno krzyczeć o suwerenności i niepodległości, tylko sami siebie będziecie słuchać - mówił premier.
Przekonywał, że obecnie nie ma dla Polski większego ryzyka niż "cichy podział Europy, w którym nikt nie zwraca uwagi na tych, którzy są poza strefą euro, strefa euro się naprawia i zapomina o tym, że istnieje coś takiego jak 27". - Większość dzisiaj nie ogląda się na nikogo, tylko chciałaby zamknąć się w kręgu najsilniejszych, najbezpieczniejszych i być może zrzucić z siebie przynajmniej część odpowiedzialności za całą 27 - dodał Tusk.
Premier oświadczył, że Polska, deklarując w Brukseli wolę współdziałania na rzecz naprawy strefy euro, domagała się możliwości uczestniczenia w zmianach dotyczących eurolandu, a nie było tak, że proszono nas o współudział. - Polska, deklarując w Brukseli wolę współdziałania na rzecz naprawy strefy euro domagała się możliwości uczestniczenia w zmianach traktatowych dotyczących strefy euro, albo uczestniczenia w niedoskonałym, alternatywnym rozwiązaniu, jakim jest ta ewentualna przyszła umowa międzyrządowa, a nie, że proszono nas, aby Polska do tego przystępowała - przekonywał premier.
zew, eb, PAP