Wałęsa: komuniści chcieli, żebym był wicepremierem

Wałęsa: komuniści chcieli, żebym był wicepremierem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Namawiano mnie i kuszono wszelkimi sposobami, prośbami, obietnicami stanowisk i pieniędzy, a także używano gróźb i szantażu. A ja powtarzałem jedno i to samo: Możecie mnie zabić, ale nie pokonać! - wspomina wydarzenia z 1981 roku były prezydent Lech Wałęsa, który w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" przyznaje, że komunistyczne władze namawiały go do współpracy. - Sądzili, że z odseparowanym od świata "robolem" bez doradców, bez przyjaciół dadzą sobie szybko radę, bo przecież są tacy sprytni, inteligentni, zaprawieni, nie takich już łamali… A tu Wałęsa się zaparł. Gdy zorientowali się, że nie dadzą mi rady, wściekli byli - dodaje.
Stan wojenny był, zdaniem Wałęsy "strasznym, koszmarnym czasem". - Mordowani ludzie, zdelegalizowana Solidarność, zabita nadzieja… - wylicza były przywódca "Solidarności". Dodaje przy tym, że w tamtym czasie spodziewał się, że władza może zdecydować się na rozwiązania siłowe.

O swoim internowaniu w okresie stanu wojennego Wałęsa mówi jako o "złotej klatce" - Umieszczono mnie w ekstra warunkach, do których łatwo się przyzwyczaić. Chcieli mi pokazać, że mogę żyć tak jak oni. W niesamowitych luksusach, wszystko na skinienie, jak w bajce "Stoliczku nakryj się". I kuszono - jak już wspominałem - na wszystkie sposoby. Nawet wicepremiera mi proponowali - wspomina. - Przeniesiono mnie do pałacu Branickich w Otwocku, a tam antyki, bajery, rowery, zachęcano mnie, bym sprowadził do pałacu całą rodzinę, będzie wam jak w raju - dodaje.

"Dziennik Bałtycki", arb