Jak ustaliła PAP w SO, przychylił się on do wniosku Lachowskiego. Wkrótce będzie wyznaczony termin rozpoczęcia procesu. Jego stroną będzie pion lustracyjny IPN, który złoży w sądzie wniosek, czy uznać prawdziwość oświadczenia lustracyjnego Lachowskiego zaprzeczającego związkom z SB. Lachowski zapowiedział autolustrację w październiku br., po tym, jak "Gazeta Polska" podała, że z dokumentów służb specjalnych PRL wynika, iż został on zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Zelwer".
- Celem nagonki są moi przełożeni, w tym prezydent RP - podkreślał wtedy Lachowski. - Kampania ta wypływa z wyjątkowo złej woli i opiera się na wątłej podstawie dokumentów prawdopodobnie uzyskanych z IPN - zapisów nachodzenia mnie oraz raportów płodzonych przez funkcjonariuszy SB przed moim pobytem na stypendium w USA (1985-1986), w jego trakcie i bezpośrednio po nim - oświadczył wiceszef BBN.
W ocenie Lachowskiego, "uczciwa krytyka przytoczonych źródeł absolutnie nie pozwala na stawianie takich radykalnych twierdzeń przez szanujące się dziennikarstwo śledcze". - Artykuł w istocie składa się z pomówień, insynuacji i kłamstw klejonych sensacyjną fabułą - dodał.
Prawo do sądowej autolustracji ma dziś każdy, kto chce oczyścić się z "publicznego pomówienia" o związki ze służbami PRL. W tym trybie sądy uznały prawdziwość oświadczeń o braku związków ze służbami PRL m.in.: b. marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego, b. minister finansów Zyty Gilowskiej, b. szefa Państwowej Komisji Wyborczej Ferdynanda Rymarza oraz b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika i b. sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika (obaj zginęli w katastrofie w Smoleńsku). Za agenta SB uznano w tym trybie historycznego lidera KPN Leszka Moczulskiego. Z autolustracji sami wycofali się rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego Małgorzata Niezabitowska i abp Stanisław Wielgus.
eb, pap