"Piotrek, trzymaj się"
Przed rozpoczęciem procesu w korytarzu przed salą zebrali się krewni i zwolennicy Piotra S. Zasłaniali obiektywy kamer operatorów i fotoreporterów, próbowali nie wpuścić mediów na salę. Wykrzykiwali "Piotrek, trzymaj się". Sąd utajnił rozprawę, uznawszy, że obecność publiczności mogłaby zakłócić jej przebieg z powodu agresywnych zachowań. Wyłączył też jawność odczytując uzasadnienie wyroku. Zanim opróżniono salę, sąd i strony oddzielił od publiczności szereg policjantów; funkcjonariusze pilnowali też porządku na korytarzu. Gdy sąd orzekł karę w zawieszeniu, zwolennicy Piotra S. głośno dali wyraz radości.
"Staruch" przebywał w areszcie od sierpnia. Zażalenie na ten areszt złożone przez obronę zostało oddalone we wrześniu przez sąd. - Sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia na zastosowanie aresztu, całkowicie podzielił argumentację sądu rejonowego, iż zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego mu czynu - mówił wtedy rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Wojciech Małek.
"Kopał go po całym ciele"
Według ustaleń policji i prokuratury Piotr S. na początku sierpnia pobił mężczyznę i zabrał mu torbę. - Kopał go po całym ciele. W rozboju uczestniczyło jeszcze dwóch innych niezidentyfikowanych sprawców - informowała prokuratura. S. został zatrzymany po uroczystości 67. rocznicy Godziny W na Kopcu Powstania Warszawskiego. Wcześniej do funkcjonariuszy zgłosił się młody mężczyzna. Z jego relacji wynikało, że został pobity na Starym Mieście właśnie przez Piotra S.
Sprawa oskarżenia o rozbój nie jest jedyną, w której pojawia się "Staruch". W czerwcu prawomocny zakaz stadionowy wobec Piotra S. orzekł warszawski sąd. - Bez zdecydowanej reakcji będziemy mieli problemy na Euro 2012 - mówił wtedy sędzia. Sprawa dotyczyła zdarzeń z października 2009 roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci Jana Wejcherta, jednego z założycieli ITI. "Staruch", jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.
Rzeźniczaka w twarz
Pod koniec maja warszawska prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko "Staruchowi" w związku z innym zdarzeniem. Po jednym z meczów uderzył w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. Grozi mu za to do roku więzienia. Ta sprawa dotyczy wypadków z początku kwietnia, gdy po porażce Legii z Ruchem Chorzów kibice stołecznego zespołu zwymyślali i opluli schodzących do szatni piłkarzy warszawskiej drużyny. Zareagował na to Rzeźniczak, który ostro im odpowiedział. Gdy piłkarze wyszli ponownie na murawę na pomeczowy trening, Rzeźniczaka uderzył w twarz prowadzący doping kibiców "Staruch". Zdarzenie zarejestrowała kamera, a nagranie opublikowano w internecie, pokazały je także media. Policja informowała, że Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy.
"Staruch" został również zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciwko chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach 3 maja na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy, po finałowym meczu Pucharu Polski, w którym Legia grała z Lechem Poznań. W związku z tą sprawą S. usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę i zastosowano wobec niego dozór policyjny.
zew, PAP