- Bez naprawdę poważnej operacji polegającej na radykalnej redukcji wydatków budżetowych naszemu państwu grozi finansowa zapaść - pisze Paweł Piskorski na blogu.
Piskorski zarzuca premierowi i ministrowi finansów, że bagatelizują sytuację polskich finansów. Szef Stronnictwa Demokratycznego porównuje proponowane przez Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego reformy do drobnych zabiegów kosmetycznych, którymi rząd próbuje leczyć ciężko chory organizm. - Minister Jacek Rostowski obiecuje w imieniu rządu zreformować polskie finanse tak, by nie bolało. I krytykuje "domorosłych liberałów", którzy twierdzą, że to niemożliwe - komentuje Piskorski, były prezydent Warszawy i były polityk PO.
Zdaniem Piskorskiego, jedyną reformą, która mogłaby przynieść realne efekty, jest podwyższenie wieku emerytalnego.. Ale i ta zmiana jest tak rozciągnięta w czasie, że można ją nazwać prawdziwą tylko w cudzysłowie - ubolewa Paweł Piskorski.
Według lidera SD, ci "domorośli liberałowie" to ekonomiści, którzy trafnie analizują sytuację polskich finansów - m.in. prof. Leszek Balcerowicz i Stanisław Gomułka.
Piskorski przekonuje, że exposé Tuska nie zawierało żadnych reformatorskich pomysłów na naprawę sytuacji finansów państwa. - Przecież to, co proponują Tusk i Rostowski to przede wszystkim etatystyczne pomysły wzrostu podatków, akcyzy i składek. Konsekwencją takich działań może być jedynie przyhamowanie wzrostu gospodarczego i zwiększenie rzeszy bezrobotnych - alarmuje Piskorski.Zdaniem Piskorskiego, jedyną reformą, która mogłaby przynieść realne efekty, jest podwyższenie wieku emerytalnego.. Ale i ta zmiana jest tak rozciągnięta w czasie, że można ją nazwać prawdziwą tylko w cudzysłowie - ubolewa Paweł Piskorski.
jk