Były poseł PO wspomina również ostatnie wybory prezydenckie. - Skróciłem o jeden dzień pobyt we Włoszech, wyjechałem samochodem. Sam. O szóstej rano stawiłem się w konsulacie w Bratysławie. Nie było jeszcze nikogo. To była druga tura wyborów prezydenckich w 2011. Zagłosowałem na Jarosława Kaczyńskiego, bo za dobrze znam Bronka, bym na niego głosował i chciał na prezydenta - wspomina.
Rokita mówi również, że dzisiejsza polityka znacznie różni się od tej, którą pamięta z lat 90. Dodaje, że polityka degraduje. - Zimny pot mnie oblewa, gdy pomyślę, że mógłbym uczestniczyć w tym zidioceniu. Partie przekształciły się w prywatne folwarki kultu kiepskich idei. Udział w życiu publicznym wymaga bezwzględnego posłuszeństwa, obrzydliwego lizusostwa względem lidera partyjnego i wymyślania coraz nowych obelg pod adresem lidera partii przeciwnej. W zasadzie tylko tego wymaga się teraz od posłów - mówi Jan Maria Rokita.
"Polska The Times", ps