- To dokument zawierający kilkaset stron. Trwa obecnie jego analiza - poinformował rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa, potwierdzając informację dotyczącą otrzymania przez prokuraturę ekspertyz biegłych w tej sprawie podaną przez TVN24. Rzepa dodał, że jest to jeden z istotnych dowodów w trwającym w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem może on mieć wpływ na "ukierunkowanie postępowania".
Tymczasem RMF FM podało, że ekspertom z instytutu Sehna udało się odczytać kilkadziesiąt nowych słów zapisanych na czarnych skrzynkach. Wszystkie wypowiedzi zostały też przypisane konkretnym osobom przebywającym w kokpicie Tu-154 tuż przed katastrofą z 10 kwietnia 2010 roku. Biegli przygotowali także opisy dźwięków, które pojawiły się podczas lotu w kabinie pilotów. Pułkownik Rzepa nie wykluczył ujawnienia stenogramów rozmów w kokpicie.Oryginały? W Moskwie
Nad opinią fonoskopijną nagrań "czarnych skrzynek" od lata 2010 r. pracował Instytut Ekspertyz Sądowych im. A. Sehna z Krakowa. 1 czerwca 2010 r. MSWiA ujawniło dokonaną przez rosyjski MAK transkrypcję nagrań czarnych skrzynek. Część nagrań była nieczytelna, dlatego wojskowa prokuratura przekazała je biegłym z Instytutu w Krakowie. Polscy biegli pracowali na kopiach zapisów - ich oryginały znajdują się w Rosji w dyspozycji tamtejszej prokuratury i nie będą przekazane Polsce przed zamknięciem rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy. Prokuratura polska wcześniej informowała, że nie ma zagrożenia, by w oryginalne zapisy ingerowano. Aby analiza biegłych mogła być ukończona, biegli musieli zbadać oryginalne nośniki z Rosji. Doszło do tego podczas czerwcowej wizyty biegłych w Moskwie.
Kto "nieumyślnie sprowadził katastrofę"?
Śledztwo wojskowej prokuratury okręgowej jest prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154", w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. W końcu sierpnia prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w Specpułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili wyjaśnień. Grozi im do 3 lat więzienia. Śledztwo jest przedłużone do 10 kwietnia 2012 r.
Z kolei Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga bada wątek ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia). Niedawno prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiedział, że 11 stycznia planuje wizytę w Moskwie, kiedy podejmie rozmowy na temat przebiegu śledztwa smoleńskiego. Seremet ocenił, że oba śledztwa "są bliżej ukończenia niż dalej". Perspektywę ich trwania określił na "mniej więcej rok".
W sierpniu prokuratura wojskowa powołała zespół kilkunastu biegłych, który ma opracować całościową ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego Tu-154M, jego pilotażu w trakcie lotu do Smoleńska i technicznego przygotowania. Wrak Tu-154 znajduje się w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem również w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca rosyjskiego postępowania.
PAP, arb, RMF FM