Jak grubą skórę musi mieć polityk?
Według adwokata Kaczyńskiego Krzysztofa Kufla "Super Express" naruszył zakaz podawania informacji o zdrowiu danej osoby bez jej zgody. Dlatego, jego zdaniem, niedopuszczalny był tytuł z pierwszej strony: "Czy zamkną Kaczyńskiego w psychiatryku?", jak i ujawnienie pytań sądu do Kaczyńskiego, jakie środki uspokajające brał po katastrofie smoleńskiej. - Memu klientowi przypisano chorobę psychiczną - podkreślił mec. Kufel, który zaprzeczał jednocześnie twierdzeniom "SE", by gazeta miała prawo powołać się na informacje o badaniach, ponieważ ujawniło ją RMF FM.
Strona pozwana, która wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że "Super Express" miał prawo pisać o sprawie badań byłego premiera, byłego kandydata na prezydenta i szefa największej partii opozycyjnej. Pełnomocnik "SE" mec. Artur Wdowczyk podkreślał, że z orzecznictwa trybunału w Strasburgu wynika, że politycy muszą mieć "grubszą skórę" niż zwykły obywatel. Dodał, że przed decyzją sądu o badaniach sam Kaczyński ujawniał publicznie informacje o swym zdrowiu - mówił, że brał środki uspokajające po śmierci brata. Naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski przypominał z kolei, że gazeta krytykowała decyzję o badaniach jako represyjną.
Przeprosiny za tytuł
Sąd uznał za naruszający dobra osobiste prezesa PiS m.in. tytuł "SE": "Czy zostanie on zamknięty w psychiatryku?". Sąd uznał, że miało to służyć jedynie sensacji. Zdaniem sądu teksty "SE" pisane "w napastliwej formie", w zestawieniu z dobranymi zdjęciami Kaczyńskiego, miały na celu poniżenie powoda. Dlatego wydawca ma przeprosić za nie na łamach "SE", na stronach internetowych i w piśmie do Kaczyńskiego. Ponadto mocą wyroku inkryminowane artykuły mają być usunięte ze stron internetowych "SE". Według sądu nie ma znaczenia, że pierwsze informacje o badaniach podały RMF i TVN24.
Uzasadniając wyrok, sędzia Rafał Wagner mówił, że teksty "Super Expressu" były nadinterpretacją decyzji sądu o badaniach, bo czym innym jest ich zarządzenie, a czym innym umieszczenie kogoś w zakładzie zamkniętym. Sędzia przypomniał, że potrzebna jest do tego długa procedura, a w prywatnym procesie o zniesławienie taka możliwość jest "bardzo ograniczona". Dodał, że w tekstach nie było o tym mowy, dlatego pytanie o "zamknięcie w psychiatryku" miało "służyć sensacji". - To była pożywka dla wielu, by kpić i szydzić z powoda - mówił Wagner, powołując się na komentarze internautów. Wagner uznał za nietrafny argument "SE", by to Kaczyński pierwszy ujawnił dane o swym zdrowiu. Podkreślił, że powód mówił o tym w reakcji na informację o badaniach, która wyciekła z niejawnego procesu z Kaczmarkiem.
Mec. Wdowczyk zapowiedział apelację, bo nie zgadza się z wyrokiem. Powiedział, że "jest to jednak swoista cenzura, że nie można komentować polityków". Zdaniem mec. Wdowczyka sąd nie uwzględnił orzecznictwa trybunału w Strasburgu. Na ogłoszeniu wyroku nie było ani Kaczyńskiego, ani jego adwokata.zew, PAP