- Patrzę na to, jak na normalny operacyjny manewr w ramach wojny przeciwpartyzanckiej. Manewr polegający na przenoszeniu punktu ciężkości z jednego regionu do drugiego w ramach strategicznego pościgu za partyzantami, którzy uchylają się od bezpośredniego starcia z dużymi siłami międzynarodowymi – powiedział Koziej. - Przeniesienie punktu ciężkości z południa na wschód jest zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę sytuację operacyjną w całym Afganistanie. My trochę przywykliśmy patrzeć na sytuację w tym kraju z perspektywy naszej prowincji, a tymczasem trzeba na to spojrzeć szerzej i wtedy taki manewr jawi się jako zupełnie zrozumiały – dodał szef BBN.
Zdaniem Kozieja, wzmocnienie sił USA w prowincji Ghazni byłoby korzystne – część zadań polskich żołnierzy przejęliby sojusznicy, zarazem poprawiłyby się warunki do szybszego przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim. - Stworzyłoby to tym samym lepsze warunki do realizacji naszej strategii zakładającej stopniowe przekształcanie naszej operacji z bojowej w szkoleniową i pomocową oraz zakończenie misji w roku 2014 – dodał szef BBN.
W Afganistanie służy ok. 2,5 tys. Polaków. Według „GW" Amerykanie zamierzaliby przerzucić z południa do prowincji Ghazni ok. półtora tysiąca żołnierzy; po tym wzmocnieniu siły amerykańskie liczebnie przewyższyłyby polski kontyngent. Polacy mieliby się skupić na zapewnieniu bezpieczeństwa w mieście Ghazni, Amerykanie zwiększyliby swoje siły w wysuniętych bazach Warrior i Giro.
Ppłk Ochyra oświadczył, że strategia rozmieszczenia sił ISAF w kolejnych miesiącach jest zgodna z ustaleniami ostatniego szczytu NATO w Lizbonie, gdzie przyjęto plan stopniowego przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju Afgańczykom od 2011 r. do końca 2014 r. Rzecznik podkreślił, że zmiany w rozmieszczeniu wojsk ISAF - m.in. w prowincjach Wardak, Logar, Ghazni, Zabul - mają służyć sprawniejszemu procesowi stopniowego przekazywania zobowiązań afgańskiemu wojsku i policji. Ochyra zaznaczył, że nie zmienią się zasady dowodzenia i wszyscy dowódcy podlegają wspólnemu natowskiemu dowództwu operacji.
zew, PAP