Roman Paszke ocalił katamaran. Dopływa do argentyńskiego portu

Roman Paszke ocalił katamaran. Dopływa do argentyńskiego portu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Roman Paszke (fot. Newspix) 
Roman Paszke, który z powodu awarii "Gemini 3" przerwał w piątek w nocy samotny rejs dookoła świata, zdołał ocalić katamaran przed zatonięciem. W sobotę o świcie polskiego czasu dopływał do argentyńskiego portu Rio Gallegos. Wejście zajmie jednak sporo czasu.
- Po ponad dobie od awarii, Gemini 3 - obecnie w asyście holownika, płynie wolno deltowatym i długim ujściem rzeki Gallegos, na  której prawym brzegu znajduje się port Rio Gallegos. Warunki podejścia są trudne ze względu na ciemności, padający deszcz, zimno (poniżej 10 stopni), trwający odpływ, no i to, że  płynie pod prąd - poinformował szef komunikacji rejsu Janusz Cieliszak. Dodał, że gdańszczanin jest zmęczony, ale czuje się dobrze, cały czas steruje. Dzięki współpracy z polską ambasadą w Buenos Aires, na kapitana w porcie oczekują przedstawiciele lokalnej Polonii.

Rio Gallegos jest stolicą Patagonii i należy do prowincji Santa Cruz. Słynie m.in. z tego, że jest jednym z najbardziej wietrznych miast na ziemi, gdzie wiatry wiejące ok. 50 km/h są powszechne, a 100 km/h nie są wyjątkowe. W chwili awarii potężnego "Gemini 3" (długość 27,43 m, szerokość 14 m, wysokość masztu 33 m), 60-letni Roman Paszke znajdował się 314 mil morskich od przylądka Horn. Z niewiadomych przyczyn uszkodzeniu uległ lewy pływak, poniżej linii wodnej. Zalane wówczas zostały dwa ważne przedziały - maszynowy i nawigacyjny. Potem doszedł trzeci w części rufowej i pływak miał półtora tony wody. Pompy cały czas pracowały, ale się zatykały pod jej nadmiarem.

Przez dobę gdańszczanin walczył o ocalenie jachtu. - Sytuacja była bardzo poważna. Przeciążenie pływaka groziło przełamaniem - podkreślił specjalizujący się w  elektronice jachtowej, systemach komunikacji satelitarnej oraz meteorologii Robert Janecki (Jabes) z Mrągowa, który kieruje Zespołem Brzegowym, wspomagając kolegę (razem płynęli w regatach dookoła świata The Race 2000) m.in. w prognozach pogody. Od piątkowej nocy non stop analizuje sytuację nawigacyjną i doradza kapitanowi.

Jak na ironię losu, kiedy Paszke walczył o uratowanie jachtu, czternastoosobowa załoga wielkiego francuskiego trimarana "Banque Populaire V", którym dowodził Loick Peyron, wynikiem 45 dni 13 godzin 42 minuty 53 sekundy ustanowiła rekord opłynięcia kuli ziemskiej i tym samym zdobyła Jules Verne Trophy. Poprzedni rekord należał do Francka Cammasa. W 2010 roku francuski kapitan na trimaranie "Groupama 3" opłynął z teamem glob w 48 dni 7 godzin 44 minuty i 52 sekundy. "Banque Populaire", największy wielokadłubowiec na świecie, rozpoczął rejs 22 listopada. W nocy z piątku na sobotę zamknął pętlę między wyspą Quessant koło Brestu, a Przylądkiem Lizard, u wejścia do Kanału La Manche. Pokonał dystans 29 tys. mil morskich.

Jak wspomniał Paszke, z Loickiem Peyronem zna się od dawna. Zbliżali się do siebie przeciwnymi kursami, ale nie mieli szansy na bliskie spotkanie. Dziesięć dni temu minęli się w odległości około 400 mil, mniej więcej na  wysokości Rio de Janeiro. Trasę pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn) pokonało dotychczas w samotnych rejsach sześciu żeglarzy, natomiast z wiatrem (kierunek na RPA) blisko 200. Oba rekordy należą do Francuzów. Jean-Luca van den Heede płynął drogą, jaką pokonywał Paszke, 122 dni od  listopada 2003 do marca 2004 roku, natomiast Francis Joyon, w przeciwną stronę, 57 dni na przełomie 2007 i 2008 roku.

pap, ps