Kwiatkowski powiedział, że rozmowa z Parulskim dotyczyła prośby Jarosława Kaczyńskiego – najbliższego członka rodziny Lecha Kaczyńskiego – o jak najszybsze przeprowadzenie identyfikacji ciała i sprowadzenie zwłok do Polski. Ujawnienie informacji na temat ciała prezydenta - stwierdził z kolei Rogalski - "naraziło na szkodę prawnie chroniony interes wyrażający się w pozostawieniu w tajemnicy okoliczności związanych ze stanem zwłok Lecha Kaczyńskiego".
"Są świadkowie tej rozmowy"
Rogalski powołał się na art. 266 par. 2 Kodeksu karnego, który mówi, że funkcjonariusz publiczny, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację niejawną o klauzuli „zastrzeżone" lub „poufne" lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Według Rogalskiego, Parulski w czasie wykonywania oględzin zwłok Lecha Kaczyńskiego wykonał telefon do Kwiatkowskiego i podczas tej rozmowy miał przekazać mu informację o stanie ciała prezydenta; świadkiem rozmowy były osoby uczestniczące przy oględzinach zwłok, w tym szef wydziału konsularnego ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Moskwie Michał Greczyło.
W zawiadomieniu mecenas podkreślił, że Kwiatkowski był osobą nieuprawnioną do otrzymania takiej informacji. Jak tłumaczył w uzasadnieniu, Kwiatkowski 31 marca 2010 r. przestał pełnić funkcję prokuratora generalnego (po rozdziale stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego - red.), a tym samym nie był już przełożonym gen. Parulskiego.
Kwiatkowski jest "ogromnie zasmucony"
Kwiatkowski powiedział, że kiedy 10 kwietnia był w Smoleńsku nie tylko jemu przekazano informacje, że oczekiwaniem najbliższego członka rodziny, Jarosława Kaczyńskiego, jest jak najszybsze zabranie zwłok śp. Lecha Kaczyńskiego do Polski. - Moja rozmowa telefoniczna z obecnym na miejscu naczelnym prokuratorem wojskowym panem Krzysztofem Parulskim dotyczyła tego, żeby kierując się prośbą najbliższego członka rodziny jak najszybciej przeprowadzić procedury identyfikacji zwłok, które zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego umożliwiają przekazanie ich do drugiego kraju - powiedział Kwiatkowski. Były minister sprawiedliwości powiedział, że informacja, iż stało się to podstawą skierowania wniosku do prokuratury napawa go "ogromnym smutkiem". Po wygłoszeniu tego oświadczenia Kwiatkowski nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy.
Prokuratura: to był kontakt poza śledztwem
Rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa pytany o sprawę w TVN24 powiedział, że "jeśli chodzi o sam fakt zdarzeń w Smoleńsku w 2010 roku, to trzeba przyznać, faktycznie gen. Parulski na pewno kontaktował się z ministrem Kwiatkowskim w tamtym czasie". - Doszło do takiej sytuacji, że zanim jeszcze rozpoczęła się sekcja zwłok zmarłego prezydenta, Rosjanie podjęli decyzję o przewiezieniu zwłok do Moskwy, aby sekcja odbywała się w Moskwie, na pewno w tej sprawie gen. Parulski kontaktował się z ministrem Kwiatkowskim - powiedział płk Rzepa. Na pytanie, czy był to kontakt uprawniony, rzecznik NPW odpowiedział: "Tak, był to kontakt, poza oczywiście samym śledztwem".
Rogalski: przesłuchać Kwiatkowskiego
Rogalski złożył wniosek o przesłuchanie w charakterze świadka Kwiatkowskiego i Greczyły. Mecenas Kaczyńskiego zwrócił się również o ustalenie numerów telefonów komórkowych, w tym służbowych, które posiadał 10 i 11 kwietnia 2010 r. Parulski i o zobowiązanie operatorów telekomunikacyjnych do przekazania wykazu połączeń wykonanych w tych dniach.
Szef MON poznał tajemnicę?
W piśmie do Seremeta Rogalski zaznaczył też, że zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż osobie nieuprawnionej – ówczesnemu ministrowi obrony narodowej Bogdanowi Klichowi (PO) udostępniono informacje stanowiące tajemnicę służbową. Chodzi o przekazanie mu kopii protokołu przesłuchania świadka Pawła Pliusnina.
Rogalski powołał się na artykuł z tygodnika „Gazeta Polska", w którym został opublikowany stenogram nagrania ze spotkania Bogdana Klicha z Edmundem Klichem – polskim akredytowanym przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK), który w Rosji badał katastrofę smoleńską. Według tej publikacji, w trakcie rozmowy na temat śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej ówczesny szef MON powiedział: „(...) protokół, który mam przed sobą, który jest dowodem w śledztwie (...) mam kserokopię protokołu, który ma wartość dowodową w śledztwie Federacji Rosyjskiej, na temat związany z przesłuchaniem podpułkownika Pliusnina".
Klich: dokładnie nie pamiętam
Bogdan Klich zapytany czy po katastrofie smoleńskiej ktoś przekazał mu kopie protokołów z zeznaniami rosyjskich kontrolerów stwierdził, że nie pamięta tego dokładnie. – Najprawdopodobniej była to jednak notatka, która została przesłana z komisji badającej wypadek smoleński a nie z prokuratury – dodał Klich, teraz senator PO.
Przedstawiciel Jarosława Kaczyńskiego wyraził nadzieję, że w tej sprawie dojdzie do rzetelnego śledztwa, a ranga osoby bezprawnie ujawniającej informacje w postaci zeznań rosyjskiego świadka nie będzie ku temu jakąkolwiek przeszkodą.
zew, ja, PAP, TVN24