Według stenogramu z listopadowej debaty w Sejmie nad expose premiera Donalda Tuska, Biedroń wtrącił słowa o marihuanie w przemówienie Roberta Telusa z PiS. - Nie pozwalajmy na to, żeby posłowie, którzy nie byli do tej pory w parlamencie, psuli dobre imię naszego parlamentu, mówiąc, że ktoś z parlamentu pali trawkę, marihuanę, że ktoś z rządu... - apelował Telus. W tym momencie z sali padły słowa Biedronia: "Ja palę. Palę".
Domagając się odwołania Biedronia, PiS podkreślał, że posiadanie środków odurzających jest zakazane przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, dlatego poseł, przyznający się do takiego czynu, nie powinien zasiadać w prezydium komisji zajmującej się sprawami przestrzegania prawa i praworządności. Beata Mazurek (PiS), która na czwartkowym posiedzeniu komisji uzasadniała wniosek o odwołanie Biedronia, wypomniała mu też, że jest oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta podczas manifestacji 11 listopada 2010 r. w Warszawie.
pap, ps