- Najważniejsze jest zaufanie i wzajemnie podejmowany trud wprowadzania trudnych reform w państwie. Ja się tego zadania podjąłem i to zadanie doprowadzę do końca. Chcę żeby efekt tej ustawy był widoczny i odczuwalny przez pacjentów - przekonuje minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
- Ustawa jest potrzebna i regulacja rynku leków w Polsce jest potrzebna. Mówią o tym wszyscy, od lewa do prawa. Mówią o tym lekarze i aptekarze i pacjenci to wiedzą i my to wiemy. Jesteśmy jednym z ostatnich państw w Europie, które takiej reformy nie przeprowadziło. To jest potrzebne - przekonuje minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, mówiąc o ustawie refundacyjnej. Arłukowicz pytany o protesty lekarzy i aptekarzy twierdzi, że chciał stworzyć zespół profesjonalistów, w skład którego wchodziliby politycy z resortu, eksperci, lekarze i aptekarze. - Intencja była taka, żebyśmy wspólnie popracowali nad ustawą i naprawili ją, jeśli wymagała napraw, i wzmocnili ją we fragmentach, które są dobre - mówi.
Minister zdrowia stwierdził, że w czasie prac komisji posłowie złożyli poprawki dotyczące abolicji dla aptekarzy za czas, w którym do aptek docierały recepty z napisem "Refundacja do decyzji NFZ" oraz poprawkę umożliwiającą aptekarzom odwołanie się od decyzji kontrolera NFZ. - Do tej pory było tak, że jeśli apteka była kontrolowana przez kontrolera NFZ on wydawał decyzję, wydawał zalecenia pokontrolne i aptekarz właściwie miał tylko drogę sądową, to wydawało się rozwiązaniem nieszczególnie szczęśliwym – wyjaśnia. Arłukowicz dodaje, że stworzona została nowelizacja, która mówi odstąpieniu od konieczności wpisywania refundacji leków, mających tylko jeden poziom refundacji. Zawiera także zapis o rezygnacji z artykułu 48,8, który mówi o karach dla lekarzy oraz trzy inne ważne rozwiązania.
Arłukowicz wciąż sceptyczny wobec ustawy?
Szef resortu zdrowia pytany o swój sceptycyzm wobec ustawy w okresie, gdy nie był jeszcze ministrem odpowiada, że chodziło mu nie o jej restrykcyjność a o udostępnienie lekarzom możliwości sprawdzenia ubezpieczenia pacjenta. - Miałem uwagi do tej ustawy i wielokrotnie rozmawialiśmy o tym w czasie posiedzeń komisji zdrowia. Te rozmowy oczywiście nie były tak kolorowe jak z mównicy sejmowej, bo one były po prostu merytoryczne, wielokrotnie spieraliśmy się w czasie prac - dodaje. Arłukowicz twierdzi, że polityka to sztuka podejmowania trudnych zadań. - Można, całą swoją drogę polityczną tkwić w pewnego rodzaju debacie i sporze politycznym, to jest trudne zadanie, ja się tego zadania podjąłem i to zadanie doprowadzę do końca. Chcę żeby efekt tej ustawy był widoczny i odczuwalny przez pacjentów – przekonuje. Minister zdrowia dodaje, że ustawą refundacyjną zajmuje się 24 godziny na dobę.
Rząd trzeba trzymać za gardło?
Arłukowicz pytany o to czy rząd trzeba trzymać za gardło, by spełnił swoje obietnice, mówi, że ważniejsze jest zaufanie i wzajemnie podejmowany trud wprowadzania trudnych reform w państwie. - Naczelna Rada Lekarska oczekuje szybkiego wprowadzenia nowelizacji. Mam nadzieję, że dzisiejsza decyzja pozwoli na to, aby ta ustawa zaczęła funkcjonować, a pacjenci mogli korzystać z tańszych leków - dodaje.
"Plotki o telefonach są nieprawdziwe"
Arłukowicz pytany o plotki jakoby była minister zdrowia Ewa Kopacz była na niego wściekła, za zmiany wprowadzone w przygotowanej przez nią ustawie refundacyjnej, mówi, że są nieprawdziwe. Stwierdził też, że oczekuje od swoich współpracowników by rozmawiali o ustawie, refundacji i nowelizacji. - Prowadzenie tego typu dywagacji wywołuje we mnie sprzeciw, ja rozmawiałem z panią minister Kopacz kilka dni temu, o tym, jak ma wyglądać rozporządzenie, wymienialiśmy się uwagami. Podawanie do publicznej wiadomości przypuszczeń o tym, że ktoś do kogoś dzwoni i na tej podstawie wypada coś z ustawy, to przypomina mi czasy, które mam nadzieję dawno za nami, w których pan przewodniczący Piecha, funkcjonował jako minister, wiceminister. Mam nadzieję, że te czasy już nie wrócą - komentuje minister zdrowia. Arłukowicz uciął także plotki, jakoby Kopacz nie chciała wypowiadać się na temat ustawy. - Ja pracuję nad ustawą, pani minister Kopacz sprawuje ważną funkcję państwową, jest marszałkiem sejmu, zajmujemy się różnymi, bardzo ważnymi sektorami życia publicznego i staramy się to wykonywać najlepiej, jak potrafimy - dodał.
Arłukowicz musi odejść?
Minister zdrowia odniósł się do apeli niektórych partii politycznych o odwołanie go ze stanowiska. - Szanuję i przyjmuję z pokorą takie wnioski, poddam się głosowaniu – zapewnił. Arłukowicz dodaje, że chciałby, żeby opozycja zagłosowała za ustawą refundacyjną. - Chciałbym żebyśmy wszyscy byli konsekwentni i dokonywali wprowadzania w rzeczywistość swoich słów. Debata polityczna debatą polityczną, ale są sprawy, które są ponadpartyjne i taką sprawą jest choroba i pacjent. Po wielogodzinnych dyskusjach nocnych, przychodzi czas podjęcia decyzji i podejmiemy decyzję taką, która ułatwi życie polskim pacjentom – podsumowuje Arłukowicz.
ja, Radio Zet
Wprowadzona na początku roku ustawa refundacyjna wywołała protesty "pieczątkowy" wśród lekarzy. Nie zgadzali się oni z zapisem, mówiącym o karach przewidzianych za błędne wypisanie na recepcie poziomu refundacji leku. 12 stycznia protest rozpoczęli aptekarze w odpowiedzi na nowelizacje pozostawiające kary dla aptekarzy a usuwające represje wobec lekarzy.
Zmiany dla lekarzy i aptekarzyMinister zdrowia stwierdził, że w czasie prac komisji posłowie złożyli poprawki dotyczące abolicji dla aptekarzy za czas, w którym do aptek docierały recepty z napisem "Refundacja do decyzji NFZ" oraz poprawkę umożliwiającą aptekarzom odwołanie się od decyzji kontrolera NFZ. - Do tej pory było tak, że jeśli apteka była kontrolowana przez kontrolera NFZ on wydawał decyzję, wydawał zalecenia pokontrolne i aptekarz właściwie miał tylko drogę sądową, to wydawało się rozwiązaniem nieszczególnie szczęśliwym – wyjaśnia. Arłukowicz dodaje, że stworzona została nowelizacja, która mówi odstąpieniu od konieczności wpisywania refundacji leków, mających tylko jeden poziom refundacji. Zawiera także zapis o rezygnacji z artykułu 48,8, który mówi o karach dla lekarzy oraz trzy inne ważne rozwiązania.
Arłukowicz wciąż sceptyczny wobec ustawy?
Szef resortu zdrowia pytany o swój sceptycyzm wobec ustawy w okresie, gdy nie był jeszcze ministrem odpowiada, że chodziło mu nie o jej restrykcyjność a o udostępnienie lekarzom możliwości sprawdzenia ubezpieczenia pacjenta. - Miałem uwagi do tej ustawy i wielokrotnie rozmawialiśmy o tym w czasie posiedzeń komisji zdrowia. Te rozmowy oczywiście nie były tak kolorowe jak z mównicy sejmowej, bo one były po prostu merytoryczne, wielokrotnie spieraliśmy się w czasie prac - dodaje. Arłukowicz twierdzi, że polityka to sztuka podejmowania trudnych zadań. - Można, całą swoją drogę polityczną tkwić w pewnego rodzaju debacie i sporze politycznym, to jest trudne zadanie, ja się tego zadania podjąłem i to zadanie doprowadzę do końca. Chcę żeby efekt tej ustawy był widoczny i odczuwalny przez pacjentów – przekonuje. Minister zdrowia dodaje, że ustawą refundacyjną zajmuje się 24 godziny na dobę.
Rząd trzeba trzymać za gardło?
Arłukowicz pytany o to czy rząd trzeba trzymać za gardło, by spełnił swoje obietnice, mówi, że ważniejsze jest zaufanie i wzajemnie podejmowany trud wprowadzania trudnych reform w państwie. - Naczelna Rada Lekarska oczekuje szybkiego wprowadzenia nowelizacji. Mam nadzieję, że dzisiejsza decyzja pozwoli na to, aby ta ustawa zaczęła funkcjonować, a pacjenci mogli korzystać z tańszych leków - dodaje.
"Plotki o telefonach są nieprawdziwe"
Arłukowicz pytany o plotki jakoby była minister zdrowia Ewa Kopacz była na niego wściekła, za zmiany wprowadzone w przygotowanej przez nią ustawie refundacyjnej, mówi, że są nieprawdziwe. Stwierdził też, że oczekuje od swoich współpracowników by rozmawiali o ustawie, refundacji i nowelizacji. - Prowadzenie tego typu dywagacji wywołuje we mnie sprzeciw, ja rozmawiałem z panią minister Kopacz kilka dni temu, o tym, jak ma wyglądać rozporządzenie, wymienialiśmy się uwagami. Podawanie do publicznej wiadomości przypuszczeń o tym, że ktoś do kogoś dzwoni i na tej podstawie wypada coś z ustawy, to przypomina mi czasy, które mam nadzieję dawno za nami, w których pan przewodniczący Piecha, funkcjonował jako minister, wiceminister. Mam nadzieję, że te czasy już nie wrócą - komentuje minister zdrowia. Arłukowicz uciął także plotki, jakoby Kopacz nie chciała wypowiadać się na temat ustawy. - Ja pracuję nad ustawą, pani minister Kopacz sprawuje ważną funkcję państwową, jest marszałkiem sejmu, zajmujemy się różnymi, bardzo ważnymi sektorami życia publicznego i staramy się to wykonywać najlepiej, jak potrafimy - dodał.
Arłukowicz musi odejść?
Minister zdrowia odniósł się do apeli niektórych partii politycznych o odwołanie go ze stanowiska. - Szanuję i przyjmuję z pokorą takie wnioski, poddam się głosowaniu – zapewnił. Arłukowicz dodaje, że chciałby, żeby opozycja zagłosowała za ustawą refundacyjną. - Chciałbym żebyśmy wszyscy byli konsekwentni i dokonywali wprowadzania w rzeczywistość swoich słów. Debata polityczna debatą polityczną, ale są sprawy, które są ponadpartyjne i taką sprawą jest choroba i pacjent. Po wielogodzinnych dyskusjach nocnych, przychodzi czas podjęcia decyzji i podejmiemy decyzję taką, która ułatwi życie polskim pacjentom – podsumowuje Arłukowicz.
ja, Radio Zet