- Decyzja tej zbrojnej grupy kosztowała życie wielu Polaków, bardzo wielu kosztowała wolność, zdrowie, a Polskę ogromne straty, których tak naprawdę do dziś dnia żeśmy nie odrobili - przypominał prezes PiS. Podkreślił przy tym, że skutkiem wprowadzenia stanu wojennego była m.in. "wielka emigracja, upadek nastrojów społecznych, pewna trauma społeczna, która w jakiejś mierze trwa po dziś dzień". Jednak - jak mówił szef PiS - "ktoś, kto jest odpowiedzialny za coś takiego, dostaje karę, jak za kradzież kury". - Powtarzam, to są po prostu kpiny i chciałem to bardzo mocno powiedzieć. Tylko nie rozumiem sędziów, którzy później będą wydawali surowsze wyroki w stosunku do jakichś drobnych przestępców, czy nawet, można powiedzieć, średnich przestępców - podsumował Kaczyński. Zdaniem lidera PiS w procesie w sprawie stanu wojennego chodziło o wielką zbrodnię. - I nawet słowo "zbrodnia" zostało tam użyte, tylko wyrok jest całkowicie nieadekwatny do tej oceny - podkreślił.
86-letni dziś generał Czesław Kiszczak w 1981 r. był szefem Wojskowej Służby Wewnętrznej i ministrem spraw wewnętrznych. Został uznany za winnego zbrodni komunistycznej, jakim był jego udział w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, który doprowadził do uchwalenia przez Radę państwa PRL dekretów o stanie wojennym. Sąd potwierdził, że wprowadzenie stanu wojennego było nielegalne. Uniewinnił natomiast byłego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię, a sprawę członkini Rady Państwa Eugenii Kempary - umorzył.
Sąd zgodził się z aktem oskarżenia pionu śledczego IPN, że stan wojenny przygotowano i wprowadzono niezgodnie z ówczesną konstytucją, a dokonała tego "grupa przestępcza o charakterze zbrojnym" złożona z ludzi na najwyższych stanowiskach. Według sądu ten związek tworzyli generałowie: Jaruzelski (szef MON, od lutego 1981 r. także premier, a od października 1981 r. - I sekretarz KC PZPR), Kiszczak (najpierw szef Wojskowej Służby Wewnętrznej, a od lata 1981 r. szef MSW), Florian Siwicki (wiceszef MON i szef Sztabu Generalnego WP) oraz Tadeusz Tuczapski (wiceszef MON i sekretarz Komitetu Obrony Kraju). Według sądu Kania (I sekretarz KC PZPR do października 1981 r.) nie brał udziału w tym związku. Jaruzelski i Siwicki byli oskarżeni w tym procesie, ale ich sprawy sąd wyłączył z powodu ich złego zdrowia. Tuczapski, który też był oskarżony, zmarł w 2009 r.
PAP, arb