Witold Waszczykowski, komentując doniesienia "Rzeczpospolitej", która ustaliła, że według polskich biegłych głos słyszany na nagraniach z czarnych skrzynek Tu-154M przypisywany gen. Andrzejowi Błasikowi należał do drugiego pilota mjr. Roberta Grzywny, stwierdził iż "raport MAK i niektóre opinie wygłaszane w Polsce są diabła warte". Gdyby informacje podane przez "Rzeczpospolitą" potwierdziły się, mogłoby to oznaczać, że gen. Błasika nie było w kabinie pilotów w momencie katastrofy, a więc teza o presji wywieranej na pilotach w związku z obecnością przełożonego musiałaby zostać odrzucona.
- Trzeba by sporządzić porządną komisję, być może dać jeszcze czas prokuraturze, wrócić do rozmów z siłami międzynarodowymi, aby to państwo nasze polskie spróbowało jednak podjąć poważne rozmowy. To są podstawy do stworzenia normalnej komisji, która nie ulegałaby jakimkolwiek naciskom politycznym - ocenił Waszczykowski. Jego zdaniem w świetle informacji, przedstawionych przez "Rzeczpospolitą" "próby przerzucenia odpowiedzialności za katastrofę na pasażerów samolotu, m.in. świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego i generała Błasika, który miał być rzekomo wysłany do kokpitu, są już absolutnie nieprawdziwe".
TVN24, arb
TVN24, arb