W ocenie samorządowców, którzy przybyli do ministerstwa, reorganizacja sądów została przygotowana "z perspektywy Warszawy" i w części przypadków nie uwzględnia lokalnych warunków - na przykład sieci połączeń komunikacyjnych. - Być może zmiany te są wstępem do reformy administracyjnej i likwidacji powiatów - zastanawiał się starosta złotoryjski Józef Sudoł. Minister zapewnił jednak, że po reformie nie zniknie żaden wydział, ani etat sędziowski, a obywatele będą mogli wszystkie sprawy tak jak do tej pory rozstrzygać w dawnych miejscach. - To, co znika, to pewna liczba etatów prezesów sądów. Głównym celem nie są oszczędności tylko zwiększenie efektywności sądów, co będzie możliwe pod warunkiem elastycznego wykorzystania kadry sędziowskiej - zaznaczył. Gowin dodał, że "nigdy nie słyszał o planach likwidacji, bądź scalania powiatów". - Odpowiedzialni jesteśmy za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości nie w Strzelcach czy Krotoszynie, ale w całości państwa - zaznaczył minister.
Resort wskazuje, że aktualnie struktura sądownictwa jest zła i nie pozwala w racjonalny sposób wykorzystać kadry sędziowskiej. - W Polsce mamy ponad 10 tys. sędziów, najwięcej w Europie po Niemczech, a jednocześnie nie jesteśmy w stanie osiągnąć wystarczającej sprawności postępowań. Rozwiązaniem jest rozdzielenie pracy w sądach w inny sposób - przekonywał wiceminister sprawiedliwości Grzegorz Wałejko. Ministerstwo wskazuje, że aktualnie na przykład roczny wpływ spraw cywilnych do sądu rejonowego w Śródmieściu Warszawy jest równy wpływowi spraw cywilnych do 38 najmniejszych sądów rejonowych. Natomiast w stołecznym sądzie jest 25 sędziów, zaś w 38 małych sądach - 73 sędziów.
Obecnie w Polsce jest 11 sądów apelacyjnych zatrudniających ponad 500 sędziów, 45 sądów okręgowych zatrudniających 2,8 tys. sędziów i 321 sądów rejonowych zatrudniających blisko 7 tys. sędziów.
PAP, arb