W wywiadzie prasowym Doda stwierdziła w 2009 r., że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Kodeks karny stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. Prokuraturę zawiadomił szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak (był oskarżycielem posiłkowym - z czego zrezygnował pod koniec 2011 r.). Drugie doniesienie złożył senator PiS Stanisław Kogut.
Wino było mszalne, a Doda - wesołaW 2010 r. mokotowska prokuratura oskarżyła Dodę o obrazę uczuć religijnych Nowaka i Koguta. Oparła się m.in. na opinii biegłych. Językoznawca i dwaj biblioznawcy (świecki i duchowny) częściowo uznali, iż Doda znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej. W procesie, który ruszył w maju 2011 r., Doda nie przyznała się do zarzutu. Zapewniała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić. Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze". - Mam młodych fanów, więc staram się mówić w tonie wesołym i dziwi mnie taka poważna interpretacja moich słów - argumentowała.
Co jest obrazą, a co artystyczną kreacją?
Prok. Agata Kucharska wniosła o uznanie Dody za winną, ponieważ - jej zdaniem - piosenkarka "wypełniła wszystkie znamiona przestępstwa". Prokurator uznała, że doszło do obrazy uczuć religijnych, a pokrzywdzonych w tej sprawie jest dwóch, bo choć Nowak zrzekł się prawa do bycia oskarżycielem posiłkowym, nadal jest pokrzywdzonym. Według prokuratury nie można uznać by Doda korzystała z wolności słowa, bo jej wypowiedź była prowokacyjna. Z kolei mec. Doniecki podkreślał, że na koncertach Doda nigdy nie znieważała uczuć religijnych, "co mogłaby czynić bezkarnie w świetle orzecznictwa" (były partner Dody muzyk Nergal został nieprawomocnie uniewinniony od takiego samego zarzutu za podarcie Biblii podczas koncertu, bo sąd uznał, że była to dopuszczalna "kreacja artystyczna").
Sąd uznał jednak, że nie sposób uznać, że - jako osoba wykształcona - nie rozumiała znaczenia swoich słów: że "celowo nadaje im obraźliwą treść". Sędzia Agnieszka Jarosz w uzasadnieniu wyroku mówiła, że nie można się w tej sprawie powoływać na wolność słowa, bo jej słowa wykroczyły poza krytykę i stały się "narzędziem obrazy innych". Według sądu Doda naruszyła uczucia religijne w sposób obiektywny, bo tak to jest odbierane "w kręgu kulturowym, z którego się ona wywodzi". Sędzia powołała się na ustalenia biegłych, którzy stwierdzili, że "autorzy Biblii cieszyli się autorytetem świętych Kościoła", a sugerowanie, iż pisali Biblię w upojeniu narkotykowym i alkoholowym obraża chrześcijan". Sędzia dodała, że nikt nie żąda, by Doda wierzyła w przekaz religijny, ale "pośrednio obraziła samą Księgę w znaczeniu niematerialnym, a cieszy się ona kultem także w judaizmie". Według sądu słowa Dody z procesu są tylko "linią jej obrony" i nie można ich uznać za "wyraz artystyczny".
Jednocześnie sąd zdecydował się, że kwotę grzywny żądanej przez prokuraturę wobec małej szkodliwości społecznej czynu, częściowego porozumienia z pokrzywdzonymi oraz dotychczasowej niekaralności piosenkarki. Sędzia dodała, że ten wymiar grzywny "nie będzie dolegliwy".
"Drzeć Biblię można, ale mówić o niej - nie"
Mec. Doniecki powiedział po wyroku, że nie zgadza się z całością uzasadnienia sądu. Dodał, że z wyroku Nergala wynika ze można drzeć Biblię, ale nie wolno mówić o jej autorach. - Sprzeczności w naszym kraju jest wiele - podkreślił. Prokuratura nie będzie się odwoływać od wyroku, ponieważ - jak wyjaśnia - "chodziło nie o wysokość kary, ale o uznanie winy:.
PAP, arb