"Wyniki śledztwa nie są tajne"
Jak zauważyła, przedstawiciele prokuratury spotykają się z mediami i informują opinię publiczną o postępach w śledztwie. - To nie jest rzecz tajna i ich wiedza jest wiedzą większą niż kogokolwiek innego. Pamiętajmy, że pewne rzeczy są objęte tajemnicą śledztwa. Więc pozwólmy na spokojnie zakończyć pracę, która ma doprowadzić do bardzo czytelnych wniosków i zakończenia tej dyskusji. Albo też będziemy co chwila tę sprawę wznawiać i udowadniać, że my tu wiemy więcej niż ci, którzy mają dostęp do wszelkiej dokumentacji - dodała Kopacz.
Marszałek Sejmu zaznaczyła, że wszystkim zależy na tym, aby wnioski końcowe ze śledztwa smoleńskiego były jak najszybciej znane opinii publicznej. - Ale też musimy wiedzieć, że legitymację do przedstawienia tych wniosków mają te instytucje, które mają dostęp do wszelkich dowodów, nawet tych, które nie mogą być w trakcie śledztwa ujawniane - mówiła.
"Wierzę w niezawisłość sądów"
Dopytywana o ustalenia prokuratury ws. gen. Andrzeja Błasika, Kopacz podkreśliła, że wierzy w instytucje państwa, jakimi są sąd i niezależna prokuratura. - Wierzę w ich niezawisłość, ale też wierzę w ich obiektywizm. Jeśli oni dzisiaj, mając do dyspozycji wszystkie materiały, łącznie z tą ostatnią ekspertyzą, wydadzą takie, a nie inne orzeczenie w tej sprawie, to mnie pozostaje tylko i wyłącznie przychylić się do tego - powiedziała.
"Gorące głowy polityków mogą wydłużyć czas wyjaśniania katastrofy"
Zdaniem Kopacz poganianie prokuratury niczemu dobremu nie służy. - Trzeba dać czas prokuraturze na to, aby zakończyła swoje postępowanie i przedstawiła wnioski. Myślę, że będzie w stanie wytłumaczyć każdy wniosek bardzo czytelnie - oświadczyła. Jak stwierdziła "gorące głowy polityków" mogą tylko wydłużyć czas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. - Dajmy czas na spokojną pracę instytucji, które się tym zajmują. Każdy ma prawo składać wnioski, każdy ma prawo składać apele, jesteśmy w wolnym kraju, jesteśmy wolnymi obywatelami tego kraju i oczywiście możemy wszyscy apelować do wszystkich, tylko co z tego - powiedziała Kopacz.
ja, PAP