"Czas Platformy kończy się! Patrzmy na to i uważnie rejestrujmy ten proces. To się naprawdę dzieje!" - oznajmia na blogu eurodeputowany PJN Marek Migalski.
Migalski przyznaje, że koniec PO wieszczono już kilkakrotnie - i za każdym razem pesymistyczne dla partii Donalda Tuska prognozy się nie sprawdziły. "Najważniejszymi czynnikami wciąż nie malejącej popularności Tuska i jego ekipy były – sympatia mediów, słabość opozycji, deal zawarty przez rządzących z silnymi lobbies wewnątrz kraju, ugodowość względem sił zewnętrznych, sprawność PR-owska rządu, rezygnacja z niepopularnych a koniecznych reform, silny popyt wewnętrzny, który pastwił, że w miarę skuteczne przeszliśmy przez pierwszą falę kryzysu, wytworzenie się mody na głosowanie na PO jako na partię profesjonalistów, fachowców i ludzi sukcesu" - wylicza polityk. Jego zdaniem tym razem jednak to wszystko PO nie pomoże.
Dlaczego? "Tusk postanowił na początku swojej drugiej kadencji ruszyć do jakiejkolwiek reformy i okazało się, że ta ekipa jest do tego niezdolna, organicznie nieprzygotowana, nieprzywykła. Potrafili trwać u władzy i nieudolnie administrować, ale nic więcej. Zaczynają wkurzać poszczególne grupy społeczne w Polsce. Zaczynają udawać, ze walczą o nasze interesy na zewnątrz. Ale wychodzi na wierzch, jak wiele zaniedbań poczynili od 2007 roku, jak bardzo upokorzyli Polskę na arenie międzynarodowej, jak mocno przespali dany im czas" - tłumaczy eurodeputowany. I dodaje, że nawet życzliwi dotychczas wobec PO dziennikarze "widzą jaką (politycy PO) niekompetentną są ekipą, jakimi tanimi cwaniakami się okazali, jak nieefektywnie rządzili". "Głosowanie na nich staje się raczej powodem do wstydu i obciachu" - dodaje.
Dlaczego? "Tusk postanowił na początku swojej drugiej kadencji ruszyć do jakiejkolwiek reformy i okazało się, że ta ekipa jest do tego niezdolna, organicznie nieprzygotowana, nieprzywykła. Potrafili trwać u władzy i nieudolnie administrować, ale nic więcej. Zaczynają wkurzać poszczególne grupy społeczne w Polsce. Zaczynają udawać, ze walczą o nasze interesy na zewnątrz. Ale wychodzi na wierzch, jak wiele zaniedbań poczynili od 2007 roku, jak bardzo upokorzyli Polskę na arenie międzynarodowej, jak mocno przespali dany im czas" - tłumaczy eurodeputowany. I dodaje, że nawet życzliwi dotychczas wobec PO dziennikarze "widzą jaką (politycy PO) niekompetentną są ekipą, jakimi tanimi cwaniakami się okazali, jak nieefektywnie rządzili". "Głosowanie na nich staje się raczej powodem do wstydu i obciachu" - dodaje.
W spodziewanej porażce PO Migalski widzi szansę dla swojej PJN. "Od 2007 roku nie było takiej szansy dla nowej siły politycznej usytuowanej w centroprawicowej przestrzeni politycznej. Mam ogromną nadzieję, że siła ta będzie konstytuować się wokół PJN. Przegraliśmy swoją pierwszą szansę (po części na własne życzenie). Wierzę, że drugiej szansy nie zmarnujemy i odbierzemy prawo Tuskowi do dominacji na polskiej scenie politycznej" - podsumowuje.
arb