Czy w pedofilską aferę zamieszany jest pan X z telewizji? Czy nazwisko reżysera Y rzeczywiście pojawia się wśród klientów pedofilów? Czy na filmach skonfiskowanych przez policję naprawdę można rozpoznać twarz adwokata Z?
Takie pytania zadawano reporterom "Wprost" i "Polsatu", którzy zdemaskowali pedofilską ośmiornicę. Rozmówcy przedstawiali się jako zachodni dziennikarze, rodzice pokrzywdzonych przez pedofilów dzieci, policjanci lub prawnicy zajmujący się sprawami seksualnego molestowania nieletnich. Żaden z nich nie przedstawił się z nazwiska i nie chciał podać numeru telefonu. Często mieliśmy wrażenie, że głosy są zniekształcane przez specjalne modulatory. Policyjni eksperci twierdzą, że dzwoniły znane osoby, które obawiają się, że ich nazwiska znajdują się w materiałach przejętych przez funkcjonariuszy. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego mają sygnały, że w niektórych środowiskach zapanowała prawdziwa panika. Strach jest uzasadniony: klientami pedofilskiej siatki było co najmniej kilkanaście osób z pierwszych stron gazet, a niektórzy z nich byli szantażowani przez organizatorów siatki.
Po pierwszych aresztowaniach pedofilów okazało się, że ich siatka jest znacznie większa niż przypuszczaliśmy. Prawie wszystkie działające w Polsce grupy pedofilów są z sobą powiązane. Ze zdemaskowaną przez nas siatką kontaktowali się na przykład pedofile działający na dworcach kolejowych w Warszawie i Katowicach (kilka z tych osób zostało w ubiegłym tygodniu aresztowanych). Różne grupy wymieniały się nie tylko materiałami z dziecięcą pornografią, ale też danymi najcenniejszych klientów oraz adresami wykorzystywanych dzieci. Dzięki tym materiałom policja i prokuratura przygotowują kolejne aresztowania. Także czytelnicy "Wprost" i widzowie Polsatu poinformowali nas o kilkudziesięciu nie ujawnionych dotychczas wypadkach molestowania dzieci przez pedofilów. Przekazano nam też informacje o wykorzystywaniu małych chłopców przez kobiety pedofilki.
Tydzień temu opisaliśmy mechanizmy działania członków pedofilskiej siatki. Kilkuletnimi dziewczynkami, najczęściej z patologicznych rodzin, pedofile handlowali jak mięsem na bazarze: rodzice brali około tysiąca złotych, a pośrednik - kilka tysięcy. Dzięki dziennikarskiemu śledztwu już w pierwszych dniach postępowania, które wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, udało się zatrzymać najważniejsze osoby w grupie. Na zamku w Książu koło Wałbrzycha wpadł Andrzej I., ps. Waga, wrocławski prawnik. Policjanci zatrzymali też Marka C., ps. Wolf, studenta z Poznania, i Ryszarda I., ps. Richard, nauczyciela z łódzkiego gimnazjum. Warszawski Sąd Okręgowy aresztował całą trójkę na trzy miesiące.
Mimo że dla dobra śledztwa zmieniliśmy nazwiska i pseudonimy pedofilów, w wypadku Ryszarda I. łódzka gazeta odkryła, kim jest i gdzie pracuje. Dziennikarze uzyskali z policji informację o aresztowaniu i połączyli fakty. W szoku są nauczyciele i uczniowie z łódzkiego gimnazjum, w którym Richard uczył geografii. Nikt nie podejrzewał, że jest on pedofilem. Co więcej, okazało się, że to już drugi w ostatnich tygodniach aresztowany nauczyciel z tej szkoły. Wcześniej zatrzymano Marka S. Prokuratura postawiła mu zarzut rozpijania uczniów, częstowania ich narkotykami i posługiwania się fałszywym dyplomem ukończenia studiów uniwersyteckich. Sprawą szkoły, w której uczył Richard, zajęła się specjalna komisja powołana przez łódzkie kuratorium oświaty.
Łódź była jednym z centrów zdemaskowanej przez nas pedofilskiej siatki. To właśnie w tym mieście najczęściej spotykali się bossowie grupy, tu wymieniali się pedofilskimi materiałami, tu planowali kolejne wyprawy do molestowanych przez siebie dzieci. To w Łodzi reporterzy "Wprost" i Polsatu zdobyli najwięcej dowodów obciążających członków pedofilskiego gangu.
- Pedofilów udało się zdemaskować dzięki pracy dziennikarzy "Wprost" - to bezporny fakt. Są już kolejne, ważne ustalenia w tej sprawie, ale na razie nie mogę ich ujawnić. Mogę tylko powiedzieć, że rozmiary pedofilskiej siatki i skala popełnianych przez nią przestępstw jest niebywała. Takiej sprawy jeszcze w Polsce nie było - mówi Zygmunt Kapusta, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Prokurator Kapusta zapewnia, że żaden pedofil nie uniknie odpowiedzialności. Dotyczy to także osób z pierwszych stron gazet - polityków, prawników, artystów, dziennikarzy. Kluczem do ustalenia ich roli w pedofilskiej siatce są zeznania Wagi, który - jak ustaliliśmy - miał najczęściej kontakt z tymi ludźmi. Waga dokumentował swoje spotkania, zakładał nawet swego rodzaju teczki na te osoby. Być może pomagały mu w tym umiejętności nabyte podczas półtorarocznej pracy w kontrwywiadzie Urzędu Ochrony Państwa.
Z analizy materiałów zgromadzonych przez nas podczas dziennikarskiego śledztwa wynika, że pedofile o znanych nazwiskach nie tylko zamawiali pedofilskie materiały, ale też korzystali z usług dzieci, najczęściej tych, które działały na warszawskim Dworcu Centralnym. Przez Internet osoby te wymieniały się zdjęciami dzieci oraz rezerwowały konkretne dzieci w konkretnych terminach. Dzięki tej korespondencji można ustalić, kto i kiedy zabierał do domu dzieci.
Dla dobra toczącego się postępowania karnego imiona, inicjały oraz pseudonimy zostały zmienione.
Jacek Błaszczyk
Piotr Kudzia
Grzegorz Pawelczyk
Współpraca: Mirosław Majeran (Polsat), Ewa Żarska (Polsat)
Pełny tekst "Wprost i Polsat: Pedofile w białych kołnierzykach" w najnowszym, 1037 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 7 października. W numerze także: Młotek na jubilera ("Wprost" & "Focus" na tropie "bandy młotkowców" (Hammerbande) - polskiej szajki złodziei okradających w niemieckich jubilerów...)
Akademia bezrobotnych (Polskie uczelnie kształcą na potrzeby nie istniejącego od lat społeczeństwa przemysłowego Jesteśmy świetnie wykształceni, a rynek nas nie chce...)
Po pierwszych aresztowaniach pedofilów okazało się, że ich siatka jest znacznie większa niż przypuszczaliśmy. Prawie wszystkie działające w Polsce grupy pedofilów są z sobą powiązane. Ze zdemaskowaną przez nas siatką kontaktowali się na przykład pedofile działający na dworcach kolejowych w Warszawie i Katowicach (kilka z tych osób zostało w ubiegłym tygodniu aresztowanych). Różne grupy wymieniały się nie tylko materiałami z dziecięcą pornografią, ale też danymi najcenniejszych klientów oraz adresami wykorzystywanych dzieci. Dzięki tym materiałom policja i prokuratura przygotowują kolejne aresztowania. Także czytelnicy "Wprost" i widzowie Polsatu poinformowali nas o kilkudziesięciu nie ujawnionych dotychczas wypadkach molestowania dzieci przez pedofilów. Przekazano nam też informacje o wykorzystywaniu małych chłopców przez kobiety pedofilki.
Tydzień temu opisaliśmy mechanizmy działania członków pedofilskiej siatki. Kilkuletnimi dziewczynkami, najczęściej z patologicznych rodzin, pedofile handlowali jak mięsem na bazarze: rodzice brali około tysiąca złotych, a pośrednik - kilka tysięcy. Dzięki dziennikarskiemu śledztwu już w pierwszych dniach postępowania, które wszczęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, udało się zatrzymać najważniejsze osoby w grupie. Na zamku w Książu koło Wałbrzycha wpadł Andrzej I., ps. Waga, wrocławski prawnik. Policjanci zatrzymali też Marka C., ps. Wolf, studenta z Poznania, i Ryszarda I., ps. Richard, nauczyciela z łódzkiego gimnazjum. Warszawski Sąd Okręgowy aresztował całą trójkę na trzy miesiące.
Mimo że dla dobra śledztwa zmieniliśmy nazwiska i pseudonimy pedofilów, w wypadku Ryszarda I. łódzka gazeta odkryła, kim jest i gdzie pracuje. Dziennikarze uzyskali z policji informację o aresztowaniu i połączyli fakty. W szoku są nauczyciele i uczniowie z łódzkiego gimnazjum, w którym Richard uczył geografii. Nikt nie podejrzewał, że jest on pedofilem. Co więcej, okazało się, że to już drugi w ostatnich tygodniach aresztowany nauczyciel z tej szkoły. Wcześniej zatrzymano Marka S. Prokuratura postawiła mu zarzut rozpijania uczniów, częstowania ich narkotykami i posługiwania się fałszywym dyplomem ukończenia studiów uniwersyteckich. Sprawą szkoły, w której uczył Richard, zajęła się specjalna komisja powołana przez łódzkie kuratorium oświaty.
Łódź była jednym z centrów zdemaskowanej przez nas pedofilskiej siatki. To właśnie w tym mieście najczęściej spotykali się bossowie grupy, tu wymieniali się pedofilskimi materiałami, tu planowali kolejne wyprawy do molestowanych przez siebie dzieci. To w Łodzi reporterzy "Wprost" i Polsatu zdobyli najwięcej dowodów obciążających członków pedofilskiego gangu.
- Pedofilów udało się zdemaskować dzięki pracy dziennikarzy "Wprost" - to bezporny fakt. Są już kolejne, ważne ustalenia w tej sprawie, ale na razie nie mogę ich ujawnić. Mogę tylko powiedzieć, że rozmiary pedofilskiej siatki i skala popełnianych przez nią przestępstw jest niebywała. Takiej sprawy jeszcze w Polsce nie było - mówi Zygmunt Kapusta, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Prokurator Kapusta zapewnia, że żaden pedofil nie uniknie odpowiedzialności. Dotyczy to także osób z pierwszych stron gazet - polityków, prawników, artystów, dziennikarzy. Kluczem do ustalenia ich roli w pedofilskiej siatce są zeznania Wagi, który - jak ustaliliśmy - miał najczęściej kontakt z tymi ludźmi. Waga dokumentował swoje spotkania, zakładał nawet swego rodzaju teczki na te osoby. Być może pomagały mu w tym umiejętności nabyte podczas półtorarocznej pracy w kontrwywiadzie Urzędu Ochrony Państwa.
Z analizy materiałów zgromadzonych przez nas podczas dziennikarskiego śledztwa wynika, że pedofile o znanych nazwiskach nie tylko zamawiali pedofilskie materiały, ale też korzystali z usług dzieci, najczęściej tych, które działały na warszawskim Dworcu Centralnym. Przez Internet osoby te wymieniały się zdjęciami dzieci oraz rezerwowały konkretne dzieci w konkretnych terminach. Dzięki tej korespondencji można ustalić, kto i kiedy zabierał do domu dzieci.
Dla dobra toczącego się postępowania karnego imiona, inicjały oraz pseudonimy zostały zmienione.
Jacek Błaszczyk
Piotr Kudzia
Grzegorz Pawelczyk
Współpraca: Mirosław Majeran (Polsat), Ewa Żarska (Polsat)
Pełny tekst "Wprost i Polsat: Pedofile w białych kołnierzykach" w najnowszym, 1037 numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 7 października. W numerze także: Młotek na jubilera ("Wprost" & "Focus" na tropie "bandy młotkowców" (Hammerbande) - polskiej szajki złodziei okradających w niemieckich jubilerów...)
Akademia bezrobotnych (Polskie uczelnie kształcą na potrzeby nie istniejącego od lat społeczeństwa przemysłowego Jesteśmy świetnie wykształceni, a rynek nas nie chce...)