Policja kontra ochroniarze

Policja kontra ochroniarze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policja uważa, że firma ochroniarska Ascopol usiłowała przekupić policjanta; Ascopol twierdzi, że to zemsta policjantów za to, że sfilmowano ich podczas libacji.
"Cała ta sprawa jest zemstą policji, której wytknąłem nierzetelność" - powiedział uważa Waldemar Siemiński, prezes wrocławskiego Ascopolu.
Siemiński uważa, że sprawa ciągnie się jeszcze od listopada ubiegłego roku kiedy to w firmie została przeprowadzona kontrola przez oficerów Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. "Kontrola od początku była prowadzona w sposób tendencyjny, a ich zarzuty były bezpodstawne. Ostatecznie wykazała to ostatnia, trzecia kontrola" - powiedział Siemiński.
W styczniu 2002 r., po otrzymaniu protokołu z kontroli, spółka wystosowała skargę do Komendy Głównej Policji na działanie oficerów KWP we Wrocławiu. Po skardze do Wrocławia przybyli funkcjonariusze KGP, aby rozstrzygnąć zasadność skargi i  przeprowadzić ponowną kontrolę.
Wcześniej jednak, jeszcze przed rozpoczęciem czynności kontrolnych, spotkali się wieczorem na alkoholowej imprezie z  wrocławskimi oficerami, na których Ascopol złożył skargę. Całą imprezę na prośbę Ascopolu sfilmowali dziennikarze jednej z  lokalnych stacji telewizyjnych. Następnego dnia nagranie zostało zaprezentowane przewodniczącej komisji kontrolnej z KGP.
Siemiński miał wcześniej grozić, iż gdyby wyniki kontroli okazały się dla niego niepomyślne, to ujawni nagranie z kasety. Fakt ten posłużył później policji jako podstawa do oskarżenia właściciela firmy ochroniarskiej o szantaż.
"Nie miałem też wątpliwości, jaki będzie efekt tej drugiej kontroli" - mówił Siemiński, który po prezentacji nie brał już udziału w kontroli. Ostatecznie druga kontrola została przerwana, a policjanci wrócili do Warszawy.
Marcin Szyndler z biura prasowego Komendy Głównej Policji powiedział, że kontrola została przerwana, aby nie było żadnych podejrzeń i zarzutów co do rzetelności kontrolerów. Nie komentował spotkania policjantów z obu komend. Mówił jednak, że "po pracy policjant ma prawo spotykać się z kim chce".
Według Szyndlera, trzecia kontrola, która zjawiła się w Ascopolu po miesiącu, tylko potwierdziła zarzuty pierwszej kontroli. Tym razem do Wrocławia przyjechali oficerowie z różnych komend w całym kraju. Głównie inspektorzy i podinspektorzy.
Innego zdania jest Siemiński, który twierdzi, że tak samo jak pierwsza kontrola również trzecia nie wykazała nieprawidłowości w  firmie. Sądzi, że gdyby faktycznie w firmie doszło do uchybień i  nieprawidłowości, to firma już dawno by nie istniała, gdyż policja mając podstawy wystąpiłaby do MSWiA o uchylenie koncesji na  prowadzenie firmy ochroniarskiej.
Kontrolerzy zarzucili firmie m.in., że niektórzy jej pracownicy nie mieli licencji ochroniarza, dopuszczenia do broni, nie było faktur na amunicję, itp.
Siemiński zauważył jeszcze, że prokuratura postawiła mu zarzuty (próbę szantażowania policjanta oraz obiecanie korzyści osobistych) nie przesłuchawszy nawet jednego świadka - pracownika firmy.
"To nie ja proponowałem korzyści osobiste kontrolerom, lecz ich przewodnicząca pytała mnie, czy miałbym dla jej córki jakąś pracę" - opowiadał Siemiński. Zapewnił, że ma na to wielu świadków.
les, pap