W nocy z czwartku na piątek śląska policja, za pośrednictwem detektywa Krzysztofa Rutkowskiego otrzymała informacje, że w okolicach rzeki Przemszy może się znajdować ciało zaginionej Magdy. Takie informacje miała mu przekazać matka dziewczynki. Rozpoczęły się poszukiwania.
Dramat w Sosnowcu - mała Madzia nie żyje - czytaj więcej na Wprost.pl:
Policja popełniła podstawowe błędy podczas poszukiwań Magdy
Policja: matka Madzi może kłamać
Matka Madzi: wyślizgnęła mi się. Nawet nie wiem kiedy. Ten kocyk był śliski
"Magda została zabita z premedytacją. Nie tylko matka jest winna"
Mularczyk: o śmierci Madzi dowiaduje się detektyw, a nie policja? Polskie państwo jest słabe
Jak do tej pory zwłok nie znaleziono. Pakunek, na który wstępnie wskazywano, jako ten, w którym mogły się znajdować zwłoki dziecka - jak poinformował podkomisarz Paweł Warchoł z sosnowieckiej policji - okazał się zwiniętą kurtką. Tropu nie podjął również sprowadzony na miejsce pies.
W nocy matka została przewieziona do komendy wojewódzkiej policji w Katowicach. Jak powiedział Adam Jachimczak z biura prasowego śląskiej komendy policji, jej stan psychiczny nie pozwala, by "przeprowadzić jakiekolwiek czynności". Dodał jednak, że matka dziewczynki w rozmowie z policjantami podtrzymała informacje (które przekazał detektyw Rutkowski - red.), że w tym rejonie (rzeki Przemszy) mogą się znajdować zwłoki dziecka. Poszukiwania zostaną wznowione za kilka godzin.
Z czwartku na piątek komenda policji w Sosnowcu otrzymała zgłoszenie od detektywa Rutkowskiego, że zwłoki dziecka mogą się znajdować w okolicach rzeki Przemszy, w pobliżu Huty Buczek. Detektyw jako pierwszy przekazał informację o śmierci dziecka mediom. Według detektywa, matka małej Magdy przyznała się w rozmowie z nim, że doszło do nieszczęśliwego wypadku (dziecko miało wyślizgnąć się jej z kocyka), w wyniku którego dziewczynka zmarła.
Po zaginięciu dziecka matka Magdy twierdziła, że została napadnięta, a dziecko uprowadzono z wózka. Policja sprawdzała tę wersję na równi z innymi hipotezami.pap, ps