Zaginięcie Magdy zgłoszono 24 stycznia. Początkowo matka utrzymywała, że gdy straciła na ulicy przytomność, dziewczynkę uprowadzono z wózka. 2 lutego wyznała jednak, że Magda zmarła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a ciało zostało ukryte. W piątek wieczorem Katarzyna W. wskazała miejsce, gdzie znajdowały się zwłoki. - W nocy funkcjonariusze pod nadzorem prokuratora przeprowadzili szczegółowe oględziny i zabezpieczyli ślady - podkreślił podinspektor Gąska. Dodał, że specjalna grupa operacyjno-śledcza, zajmująca się sprawą zaginięcia i śmierci Magdy, nadal pracuje, wypełniając m.in. polecenia prokuratury. Sprawdzane jest m.in. czy ktoś mógł pomóc matce dziecka w ukryciu ciała oraz czy ktoś oprócz Katarzyny W. wiedział o tym, jaki był prawdziwy przebieg zdarzeń. - Sposób ukrycia ciała nie wskazywał, aby ktoś musiał pomagać kobiecie. Nie można jednak tego ostatecznie wykluczyć - będzie to przedmiotem dalszego postępowania, podobnie jak ewentualny udział innych osób - tłumaczył rzecznik śląskiej policji.
Ciało dziecka leżało w zrujnowanym budynku kolejowym, w załomie ceglanego muru, znajdującego się w ustronnym miejscu, za halą Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sosnowcu. Zwłoki były przykryte śniegiem, liśćmi oraz kamieniami. Znaleziony przy zwłokach dziecka kocyk oraz ubranko już na pierwszy rzut oka potwierdziły, że jest to poszukiwana od ponad półtora tygodnia Magda.
4 lutego od rana w miejsce, gdzie znaleziono ciało dziewczynki, przychodzą mieszkańcy Sosnowca. Zapalają znicze, ktoś przyniósł też dziecięce maskotki - misie i lalkę. Niektórzy modlą się w intencji zmarłego dziecka.
PAP, arb