Kurski zapłaci asystentowi 3000 złotych za bezprawne zwolnienie

Kurski zapłaci asystentowi 3000 złotych za bezprawne zwolnienie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Kurski (fot. Piotr Charchula / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
Zawarciem ugody zakończył się przed sądem pracy w Bartoszycach proces europosła Jacka Kurskiego, pozwanego przez swojego byłego asystenta i lidzbarskiego radnego PiS Leszka Sierputowicza za złamanie ustawy samorządowej.
Za zgodą sądu strony sporu zawarły ugodę. Europoseł zobowiązał się wypłacić byłemu asystentowi 3 tys. zł brutto "tytułem zakończenia stosunku pracy". Kończy ona wszelkie roszczenia między stronami. Sierputowicz stracił pracę pod koniec ubiegłego roku, gdy Jacek Kurski zamknął swoje biuro poselskie w Lidzbarku Warmińskim. Sierputowicz uznał wówczas, że wypowiedzenie jest bezprawne i złożył pozew do sądu pracy. Twierdził, że jako radny powiatowy podlega szczególnej ochronie prawnej. Zgodnie z ustawą samorządową pracodawca musi wystąpić do samorządu o  zgodę na rozwiązanie stosunku pracy, a europoseł tego nie zrobił.

"Nie wiedziałem, że jest radnym"

Jacek Kurski przekonywał przed sądem, że nie wiedział o pełnieniu przez swego asystenta mandatu radnego. Podkreślił, że pracownik oficjalnie nigdy go o tym nie zawiadomił i nie wykazywał w miesięcznych sprawozdaniach ani kartach pracy czasu spędzonego na sesjach czy  komisjach rady powiatu. Zdaniem Kurskiego oznacza to, że były asystent pełnił mandat radnego w  tych samych godzinach, w których powinien wykonywać swoje obowiązki w  biurze poselskim. Dlatego Kurski domagał się oddalenia powództwa. Sierputowicz przyznał, że formalnie nie zawiadamiał pracodawcy o  pełnieniu mandatu radnego, ale - jego zdaniem - nie miał takiego obowiązku. Podkreślał, że w samorządzie pracuje już trzecią kadencję i  jego szef musiał o tym wiedzieć. - Pan poseł był nie tylko moim pracodawcą, ale także partyjnym kolegą w  PiS. Wspierał więc kampanie wyborcze kandydatów tej partii do  samorządu - mówił Sierputowicz.

"Zwolnienie nie miało podtekstu politycznego"

Dodawał, że nigdy nie było zastrzeżeń co do jego pracy w biurze poselskim. Swoje zwolnienie wiązał z usunięciem Kurskiego z PiS i jego przejściem do Solidarnej Polski. Sierputowicz pozostał działaczem PiS. Jacek Kurski zaprzeczał, by decyzja miała podtekst polityczny. Zapewniał, że likwidacja biura w Lidzbarku Warmińskim była elementem niezbędnej reorganizacji, przeprowadzonej w połowie kadencji europarlamentu i wynikała z planu otwarcia biur poselskich w Łomży i  Ełku. Obie strony po kilkugodzinnych negocjacjach - za zgodą sądu -  zdecydowały ostatecznie o zawarciu ugody, wyczerpującej wzajemne roszczenia.

ja, PAP