- To się musiało stać, kiedy żona wróciła po pieluchy - mówi w rozmowie z RMF FM Bartłomiej Waśniewski, ojciec małej Magdy, której domniemanym porwaniem żyła cała Polska. Waśniewski pytany o to, czy wierzy, że jego córka uległa nieszczęśliwemu wypadkowi mówi: - Ciężko teraz powiedzieć, w co się wierzy.
Ojciec sześciomiesięcznej Madzi relacjonuje twierdzi, że w dniu tragedii rozstał się z żoną pięć minut po wyjściu z domu. On pojechał do rodziców, a jego żona poszła pieszo do swojej matki. Wtedy, jak twierdzi, miała wrócić do domu po pieluchy. - Weszła na górę i widocznie wtedy musiało się to stać - mówi o tym, kiedy mogło dojść do tragedii.
Bartłomiej Waśniewski twierdzi, że kiedy znosili z żoną wózek, Magda jeszcze żyła. - Sąsiedzi nas widzieli. Nie wiem, skąd te domniemania, że mieliśmy z tym coś wspólnego – podkreśla. Ojciec Magdy nie potrafił powiedzieć czy wierzy, że śmierć córki to nieszczęśliwy wypadek. - Ciężko teraz powiedzieć, w co się wierzy. Przez tyle dni żyliśmy z rodziną w kłamstwie - i to takim bardzo perfidnym – podkreśla.
24 stycznia matka Madzi, Katarzyna W. zawiadomiła policję o porwaniu córki. Utrzymywała, że została napadnięta w parku. 2 lutego detektyw Krzysztof Rutkowski nagrał rozmowę z Katarzyną W. w której przyznaje się, że dziecka nie porwano. Matka twierdzi, że dziewczynka zginęła wskutek nieszczęśliwego wypadku. Policja aresztowała Katarzynę W. pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.
Bartłomiej Waśniewski twierdzi, że kiedy znosili z żoną wózek, Magda jeszcze żyła. - Sąsiedzi nas widzieli. Nie wiem, skąd te domniemania, że mieliśmy z tym coś wspólnego – podkreśla. Ojciec Magdy nie potrafił powiedzieć czy wierzy, że śmierć córki to nieszczęśliwy wypadek. - Ciężko teraz powiedzieć, w co się wierzy. Przez tyle dni żyliśmy z rodziną w kłamstwie - i to takim bardzo perfidnym – podkreśla.
24 stycznia matka Madzi, Katarzyna W. zawiadomiła policję o porwaniu córki. Utrzymywała, że została napadnięta w parku. 2 lutego detektyw Krzysztof Rutkowski nagrał rozmowę z Katarzyną W. w której przyznaje się, że dziecka nie porwano. Matka twierdzi, że dziewczynka zginęła wskutek nieszczęśliwego wypadku. Policja aresztowała Katarzynę W. pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.
ja, RMF FM