– Ustaliłem osobę, która popełniła przestępstwo. Wystąpię o nagrodę, bo należy mi się – mówi Krzysztof Rutkowski, prywatny detektyw, któremu matka zaginionej sześciomiesięcznej Magdy z Sosnowca przyznała się do nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka.
Nagroda o której mówi Rutkowski to 160 tys. zł spontanicznie zaoferowane w czasie dziewięciodniowych bezowocnych poszukiwań każdemu, kto w jakikolwiek sposób przyczyni się do odnalezienia małej Magdy. Rutkowski podkreśla, że nagroda ta należy się jemu, ponieważ to on rozwiązał sprawę i doprowadził do odnalezienia ciała dziecka.
Fakt, is
Początkowo po 5 tys. zł za pomoc w poszukiwaniach zaoferowali policja i władze Sosnowca. Resztę pieniędzy dołożyli prywatni ofiarodawcy i właściciele przedsiębiorstw. Co ciekawe, 20 tys. zadeklarował sam... Rutkowski. Teraz, jak podaje „Fakt", detektyw domaga się wypłacenia sobie całej kwoty. – Nie dysponujemy pieniędzmi. Darczyńcy mogą je wypłacić wówczas, gdy uznają, że należy się nagroda – odpowiada rzecznik policji podinpsektor Andrzej Gąska.
Rutkowski zarzeka się, że nagrody nie chce zatrzymać dla siebie. – Pieniądze przeznaczę na jeden z sierocińców na Śląsku – deklaruje. Wcześniej jednak odliczy od otrzymanej kwoty swoje 20 tys. zł, bo - jak twierdzi - sam poniósł koszty całej prowadzonej w Sosnowcu akcji.Fakt, is