– Ta cała sprawa jest produktem fikcji. Nasz system kulturowy i moralny czymś oto grzeszy. Bezrobotna, 21-letnia niewykształcona z wózkiem, zamknięta w domu. I jeszcze ten jej dziecinny mąż z bractwa rycerskiego. To dzieciaki bawiące się w rodzinę. Poruszaliśmy się w krainie obłędnego dramatu, w którym wszyscy grali coś fałszywego i strasznego – tak o sprawie tragicznej śmierci sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca mówi w wywiadzie dla „Polski The Times” filozof religii prof. Zbigniew Mikołejko.
Zdaniem profesora, społeczne poruszenie i medialne zainteresowanie sprawą rodziny z Sosnowca nie wynika z rzeczywistego zainteresowania jej losami, ale z ogólnego poczucia winy. – Mechanizmem jej wyzbycia się jest przeniesienie zmazy na kozła ofiarnego. Dopadnie to raczej Katarzynę – ocenia Mikołejko.
– W Polsce ciągle pokutuje przekonanie, że dziewczyna z konieczności ma być żoną, matką i opiekunką. Sprzyja temu tradycyjny katolicyzm i patriarchalizm wielu środowisk. Roli kobiety towarzyszy też zbiorowa wyobraźnia ciepłej matki oddanej dziecku. Koncepcja macierzyństwa jest skrojona na wzór maryjny tandetnie wyobrażony. Nie ma tu miejsca na dojrzałe macierzyństwo, ale tylko na to ze słodkich obrazków – ubolewa Mikołejko. – Moim zdaniem Kasia nie była zdolna nieść swojej roli, choć nasze społeczeństwo tłumaczy, że ta zdolność bierze się z urodzenia potomka. Pamiętajmy, że ona ma tylko 22 lata – podkreśla.
Profesor uważa, że matka Magdy sama jest jeszcze dzieckiem, stąd też wynika jej zachowanie i lęk przed powiedzeniem prawdy. – Co robi dziecko w takiej sytuacji? Chowa się do szafy i kłamie, że przyszedł smok albo bandyta i chciał je zeżreć – mówi tłumacząc dlaczego Katarzyna W. ukrywała prawdę o losie swojej córki i własnej odpowiedzialności za śmierć dziecka. Prof. Mikołejko spodziewa się, że teraz Katarzyna W. stanie się ofiarą całej sprawy. – Katarzyna to kobieta z piętnem niemal dzieciobójczyni, młoda, ładna, ale pozbawiona znaczenia, bezrobotna z Zagłębia - podkreśla.Polska The Times, is