"Dobrze, że była ta debata. Słyszałem wiele ciekawych wypowiedzi. Pan Tusk, który uważał, że nie ma z kim przegrać zobaczył jednak, że przegrać może ze społeczeństwem obywatelskim. Albo będzie się z nim liczył i będzie wrażliwy na ich postulaty i argumenty, albo będzie to koniec rządów PO. (...)" - napisał jurek.1954. Internauta podpisujący się nickiem "oblicze" ocenił z kolei, że zadymiarze nie wiedzą przeciw czemu dymią. "Wśród przeciwników ACTA każdy sobie rzepkę skrobie" - podkreślił.
Po co ta debata?
Ewa Lalik, na portalu Spiders'web napisała, że "w sensie merytorycznym" nie wyniosła z debaty nic. "Internauci mieli mieć możliwość zadawania pytań, a realnie wyszło jak zwykle. Odpowiedzi nie było, pani czytała wybrane tweety czy wiadomości z Facebooka i na tym w sumie ograniczył się dialog z internetem" - ubolewała Lalik. "Nikt u nas nie umie debatować, a większość zaproszonych gości skorzystała z możliwości opowiedzenia o sobie, zamiast mówić konkretami. Premier powtarzał w kółko to samo. Poruszono zylion tematów, ale żadnego konkretnego" - dodała. "Szoł rządu. zmarnowany czas. Premier zamiast debatować to krzyczał na nieustawionych mówców" - tak podsumował debatę internauta podpisujący się "jakub".
"Wycofać podpis! Potem rozmowy"
Część internautów wzburzyła zapowiedź premiera, że polski rząd nie wycofa podpisu pod ACTA. Wyniki badania prowadzonego przez Polsko-Japońską Wyższą Szkołę Technik Komputerowych pokazują, że 94 proc. ankietowanych uważa, iż polski rząd nie powinien był podpisywać porozumienia ACTA. 1 proc. ankietowanych określiło decyzję rządu w tej sprawie jako słuszną. Pozostałe 5 proc. nie miało zdania. "Wycofać podpis! potem rozmowy" - apelował internauta Jan. "Po co ta dyskusja, po słowach >Nie będzie wycofania podpisu pod ACTA< powinni wszyscy natychmiast wyjść" - wtórował mu "itd". "Po co więc konsultacje skoro zdania nie zmieni? Aby naprawić sytuację, podpis powinien zostać niezwłocznie wycofany, następnie powinny odbyć się konsultacje społeczne i dalej ewentualnie złożyć podpis ponownie" - podsumował internauta "Procek".
Niektórzy internauci zwracają uwagę na to, że debata trwała za długo, a mało z niej wynikało nowych treści. "Ta debata mogła zamknąć się w dwóch godzinach. Po początkowych rzeczowych pytaniach i prośbach o wyjaśnienie wątpliwości przez zaproszonych gości w późniejszym czasie pytania i kwestie merytoryczne zaczynały się powtarzać, a debata stawała się nudna. Wyglądało tak, jakby wielu z pytających przygotowała sobie pytania zawczasu i nie była w stanie reagować na zmiany sytuacji po wyjaśnieniach wielu kwestii lub po prostu nie uważała w czasie debaty. Ich pytania lub stwierdzenia nie wnosiły nic nowego. Chociaż nie we wszystkim popieram plany rządowe, bo niestety w wielu wypadkach pozostawiają wiele do życzenia, to trzeba przyznać, że odpowiedzi premiera i ministrów były rzeczowe. Byli oni po prostu do tej dyskusji dobrze przygotowani(...)" - napisał Fab.
Walka trwaInternauci przypominają sobie też na forach o planowanym na 11 lutego proteście przeciwko ACTA. "Protest się rozszerza, 11 lutego w 12 krajach UE, uliczne demonstracje przeciw ACTA. To jest rewolucja internetowa, przeciw dominacji amerykańskiej. Nie jesteśmy republiką bananową, aby Jankesi nas na Guantanamo torturowali i bez oskarżenia latami przetrzymywali" - napisał "bronkotuskozaurus".
PAP, arb