- Grono, które się tu dziś zebrało, jest gronem założycielskim pozarządowej i ponadpartyjnej struktury, która się nazywa "Dialog i Przyszłość" - powiedział były prezydent na początku spotkania. Dziennikarze zostali następnie poproszeni o opuszczenie sali.
Cimoszewicz zgaduje, co będzie za 20 lat
Cimoszewicz przed spotkaniem przekonywał, że takie fora dyskusyjne jak konwersatorium "Dialog i Przyszłość" są potrzebne, ponieważ politycy zbyt często koncentrują się na sprawach bardzo doraźnych. - Zgodziliśmy się z Aleksandrem Kwaśniewskim, że brak jest tego typu dyskusji. Dziś porozmawiamy o tym, jaki świat może być za 20, 30 lat i co z tego już dzisiaj powinno wynikać dla Polski - powiedział. Jak powiedział późnej były poseł SLD Robert Smoleń, który wyszedł do dziennikarzy w trakcie spotkania, Cimoszewicz zaprezentował na nim projekt raportu na temat sytuacji Polski i Europy za 20 lat. Projekt przygotowali wspólnie Cimoszewicz i Smoleń, który został też mianowany nieformalnym rzecznikiem konwersatorium.
"Nie rozmawialiśmy o zjednoczeniu"
Smoleń zaznaczył, że dyskusja dotyczyła tez zawartych w raporcie. Dopytywany przekonywał, że spotkanie nie miało charakteru politycznego i nie poruszano na nim kwestii zjednoczenia lewicy. - Rozmawialiśmy o sprawach strategicznych, a wszystko po to, żeby szukać odpowiedzi na to, jak zapewnić, aby Polska i UE w zmieniającym się bardzo dynamicznie świecie zachowały albo nawet umocniły swoją pozycję - powiedział.
Rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek powiedział, że jego partia zgadza się z większością tez zawartych w raporcie zaprezentowanym przez Cimoszewicza. - Bardzo ciekawy wykład, bardzo ciekawa dyskusja po, ale nie była bezpośrednio związana z przyszłością lewicy w Polsce - zaznaczył. Jak powiedział, w debacie nie usłyszał głosu SLD. Zwrócił uwagę, że szef Sojuszu nie pojawił się na spotkaniu, a wiceszef klubu SLD Ryszard Kalisz wyszedł bardzo wcześnie.
Rozenek: to była burza mózgów
Rozenek zaznaczył, że spotkania u Kwaśniewskiego nie odebrał "jako próby tworzenia jakiejś partii politycznej czy nawet jakiegoś klubu politycznego". - Odebrałem to raczej jako rodzaj burzy mózgów, takiego zdrowego fermentu dyskusyjnego, który może kiedyś w przyszłości stać się zaczynem czegoś nowego na lewej stronie sceny politycznej - powiedział rzecznik klubu Ruchu Palikota.
Janusz Palikot powiedział dziennikarzom przed spotkaniem, że nie wyklucza, iż "w gronie ludzi rozczarowanych Millerem rodzi się jakaś alternatywa w kręgu dawnego SLD, z której być może za jakiś czas się coś wykluje i że oni będą przestrzenią do rozmowy z Ruchem Palikota w dłuższej perspektywie".
Według lidera Ruchu Palikota "stare napięcia i stare waśnie między Millerem i Kwaśniewskim nadal żyją". - Zachęcam ich oczywiście do przezwyciężenia (podziałów) i połączenia sił, bo widać, że takie połączenie już dzisiaj dałoby sensacyjne wyniki sondażowe - dodał.
Dlaczego Miller nie dojechał?
Zdaniem Roberta Smolenia, atmosfera spotkania była przyjacielska i merytoryczna. Dopytywany o nieobecność szefa SLD powiedział: "Leszek Miller był zaproszony i potwierdzał swój udział, oczekiwaliśmy na niego, ale nie dojechał". Wyraził przekonanie, że szef SLD pojawi się na kolejnych debatach w ramach konwersatorium. Pytany, czy Miller chciał swoją nieobecnością zamanifestować dystans do tej inicjatywy, odparł: "Myślę, że nie". - Miał jakieś inne zobowiązania, chociaż termin był z nim wcześniej ustalony i było zapewnienie, że będzie brał udział w tym spotkaniu - oświadczył Smoleń. Nie zgodził się też z sugestią, że Millerowi nie po drodze z Palikotem, który w spotkaniu uczestniczył. - Leszek Miller świetnie wie, że to jest spotkanie o charakterze bardziej intelektualnym, że tu nie ma żadnego podtekstu politycznego - zaznaczył Smoleń.
Przeleją słowa na papier
Smoleń zapowiedział, że kolejne debaty w ramach konwersatorium będą organizowane co kilka tygodni. Ma być co najmniej 12 debat, najbliższą zaplanowano na 2 marca, również w siedzibie fundacji Kwaśniewskiego; ma ona dotyczyć kwestii przystąpienia naszego kraju do strefy euro i docelowemu kształtowi UE. - Założenie jest takie - mówię o pomysłodawcach i organizatorach - żeby zebrać w jednym miejscu rozproszonych ludzi lewicy i centrolewicy i porozmawiać o tym, czym lewica dzisiaj i czym jutro powinna być. A czy coś z tego wyjdzie dalej, to się okaże - powiedział z kolei dziennikarzom Marek Borowski.
Każde spotkanie w ramach konwersatorium ma zaowocować raportem dotyczącym jego tematyki. - One zostaną opublikowane i mam nadzieję, że zostaną kiedyś wykorzystane w jakichś decyzjach politycznych - powiedział Smoleń. Na pytanie, czy ten zbiór raportów mógłby w przyszłości stać się zarysem programu nowej lewicowej koalicji powiedział: "Myślę, że to może pomóc w okrągłym stole lewicy. Jeżeli okaże się, że politycy z różnych części środowiska lewicowego nie tylko ze sobą rozmawiają, ale znajdują wspólne rozwiązania, to na pewno to pomoże".
Bratkowski: to plagiat i nieporozumienie
Do nazwy lewicowej inicjatywy odniósł się Stefan Bratkowski, honorowy prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i jeden z organizatorów Konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość. "Plagiat nazwy zasłużonego historycznie Konwersatorium DiP, obejmującego grono intelektualistów, przez inicjatywę polityczną fundacji Aleksandra Kwaśniewskiego, uważam za daleko idące nieporozumienie, które wprowadza w błąd opinię publiczną i czyni wątpliwą rzetelność wzmiankowanej inicjatywy" - napisał Bratkowski w oświadczeniu.
zew, PAP