Fajerwerków nie będzie
Zdaniem marszałek Sejmu rozmowy premiera z ministrami, nie oznaczają, że jest to dla nich "koniec ministrowania". Według niej, rozmowy są po to, aby premier zadawał trudne pytania, a ministrowie na nie odpowiadali. - Podsumowanie prac rządu po 100 dniach jest rzeczą naturalną, rząd jest na trudne czasy, nie ma żartów - albo rząd zrobi poważne reformy, które premier zapowiedział, albo będą to kolejne zmarnowane lata - podkreśliła była szefowa resortu zdrowia. Kopacz dodała, że po spotkaniach Tuska z ministrami nie należy spodziewać się gwałtownych ruchów ani "fajerwerków". - To pewnie nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie premiera z ministrami - podkreśliła. Jej zdaniem rozmowy premiera z ministrami są po to, żeby usprawnić prace rządu i zidentyfikować trudne sytuacje w poszczególnych resortach. Dodała, że sztuką rządzenia w trudnych czasach jest podejmowanie trudnych decyzji. - Rząd dostał szansę, ale i obowiązek przeprowadzenia trudnych reform - zaznaczyła marszałek Sejmu.
Tusk-Schetyna. "Wszystko w rękach premiera"Kopacz pytana o ewentualny powrót Schetyny do rządu powiedziała, że premier podejmie decyzje w tej sprawie "nie radząc się nikogo". Dopytywana, na jakim stanowisku widzi Schetynę, Kopacz powiedziała, że widzi go "jako dobrze sprawdzającego się szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych". - Nie moja rola dawać mu jakieś inne funkcje. Schetyna, jako były członek rządu, z doświadczeniem w administracji, spełnia obowiązki, które zostały na niego nałożone decyzją większości parlamentarnej - czyli jest szefem komisji spraw zagranicznych - ucięła temat.
Sam Schetyna pytany, czy może wrócić do rządu powiedział, że "jest mu dobrze w parlamencie" i "nie ma żadnych oczekiwań". - Oczywiście będę wspierał rząd - tak jak wszyscy ludzie Platformy. Ale jestem tutaj - podkreślił. Dodał, że "widzi siebie, jako osobę wspierającą, podpowiadającą, dającą własne doświadczenie - do dyspozycji rządu i premiera".PAP, arb