Krajowa Rada Prokuratury uznała, że nie ma podstaw do stwierdzenia, że naruszono prokuratorską niezależność, odbierając prokuratorowi śledztwo dotyczące szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. KRP chce jednak zmiany prawa, aby decyzje o odbieraniu śledztwa wydawano na piśmie.
Zakończyło się trwające osiem miesięcy badanie sprawy prokuratora Andrzeja Piasecznego z Warszawy, który latem zeszłego roku został odsunięty od śledztwa, w którym występował szef ABW. Według ówczesnej publikacji "Gazety Wyborczej" Bondaryk miał mieć postawiony zarzut paserstwa i posłużenia się fałszywym dokumentem (zaniżoną wyceną auta), ale zanim to nastąpiło, prok. Piaseczny został odsunięty od śledztwa. Część stołecznych prokuratorów podpisała się pod listem w jego obronie. Wiceszef Prokuratury Okręgowej w Warszawie Robert Myśliński tłumaczył wówczas, że prokuratura była uprawniona do odebrania Piasecznemu prowadzonych przez niego postępowań, a decyzja podyktowana była "jedynie względami merytorycznymi". Dodał, że wobec Piasecznego wdrożono "postępowanie służbowe"; nadal ono trwa.
Chodziło o trzyletnie audi A6, którym Bondaryk jeździł, gdy pracował w PTC, a następnie kupił je jako szef ABW. "GW" twierdzi, że zapłacił 67 tys. zł; według prokuratora cena mogła być zaniżona nawet o 90 tys. zł. Według "GW" policjant z Centralnego Biura Śledczego miał ostrzegać prok. Piasecznego, że "jeśli śledztwo dojdzie do Bondaryka, zostanie spowolnione". Sam Bondaryk oświadczył wtedy, że nie miał wiedzy o śledztwie i nie wpływał na nie. Tłumaczył, że elementem umowy o rozwiązaniu stosunku pracy z PTC było, że firma sprzeda mu służbowe auto, a "podana cena była zachęcająca, chociaż bez przesady". Zaufanie Donalda Tuska do szefa ABW Krzysztofa Bondaryka nie zostało podważone - informował wtedy PAP Jacek Cichocki, ówczesny minister w kancelarii premiera odpowiedzialny za służby specjalne.
Dla Krajowej Rady Prokuratury - jak powiedział jej szef Edward Zalewski - ta sprawa była pierwszą okazją do wypowiedzi na temat zasad prokuratorskiej niezależności. - Dlatego staraliśmy się ją zbadać jak najwnikliwiej - dodał Zalewski. Do tej sprawy powołano specjalny zespół, który zapraszał na swe posiedzenia stołecznych prokuratorów. - Po zbadaniu sprawy Rada stwierdziła, że nie ma podstaw do uznania, by naruszono prokuratorską niezależność prokuratora Piasecznego - poinformował Zalewski. Decyzja zapadła jednogłośnie. Przyznał zarazem, że Rada nie otrzymała wszystkich dokumentów w sprawie, bo z mocy obecnych przepisów nie ma prawa badać akt śledztwa, ani prokuratorskich akt podręcznych, wolno jej było jedynie przeglądać wewnętrzne notatki urzędowe i polecenia wydane na piśmie. - Postulujemy w uchwale taką zmianę prawa, abyśmy mogli faktycznie stać na straży prokuratorskiej niezależności - powiedział szef rady.
W uchwale postuluje się też zapisanie w nowelizacji ustawy o prokuraturze, że decyzja o odsunięciu prokuratora od śledztwa powinna następować na piśmie i w tej formie być uzasadniana, co pozwoliłoby skontrolować jej zasadność. Śledztwo w sprawie Bondaryka trwa nadal; jest prowadzone w sprawie, przez innego prokuratora.
eb, pap