Kuźniar ocenił, że pakt fiskalny "stwarza perspektywę ucieczki do przodu grupy państw strefy euro i pogłębienia integracji europejskiej na bazie unii monetarno-gospodarczej". - Istnieje prawdopodobieństwo, że w tej grupie będą zapadały decyzje dotyczące nie tylko spraw gospodarczo-finansowych, ale że to pójdzie dalej i będzie się rozchodzić na zagadnienia polityczne - zaznaczył doradca prezydenta.
"Dłuższy czas w drugiej lidze"
- Jeżeli zreformowana nowym paktem fiskalnym unia monetarno-gospodarcza rzeczywiście "odjedzie", to nam grozi realnie pozostanie na dłuższy czas w drugiej lidze UE. Potrzebne jest podjęcie strategicznych decyzji: czy nas stać, aby wchodzić do unii monetarno-gospodarczej czy może nie? Jeżeli chcemy być w tym twardym rdzeniu UE, w tym węższym kręgu, to są rzeczy, które kosztują - ocenił Kuźniar.
- Prezydent ma świadomość tych dylematów i kosztów, jakie trzeba ewentualnie ponieść przystępując do strefy euro w pierwszym możliwym terminie, bo oczywiście nikt nie mówi o tym, abyśmy wchodzili do strefy euro za rok czy dwa. Natomiast, jeśli będziemy to odkładać bardzo długo, do 2020 roku lub dalej, to może się tak stać, że zostaniemy gdzieś w tylnich rzędach Unii - stwierdził doradca.
"Trzeba rozmawiać głośno"
- Są to rzeczy, o których trzeba mówić głośno, publicznie, nie gdzieś w zaciszu gabinetów, tylko z udziałem możliwie szerokiego kręgu opinii publicznej, tak aby Polacy znali cenę wyborów lub ich zaniechania. Być może jest niemożliwe, byśmy w tej chwili przystępowali do strefy euro, ale trzeba o tym głośno rozmawiać, to nie może być tak, że to są rozważania i decyzje podejmowane w wąskim kręgu ekonomistów i polityków, a społeczeństwo nie ma tego świadomości - oświadczył Kuźniar.
Według doradcy Komorowskiego, opinia publiczna w Polsce nie do końca jest świadoma perspektywy marginalizacji pozycji Polski w UE, a debata na tematy europejskie często obraca się wokół "lęków czy stereotypów". Kuźniar stwierdził, w Polsce o sprawach europejskich dyskutuje się "na poziomie, czy Europa ma być federalna, czy to ma być Europa ojczyzn". - Te spory kompletnie nie odzwierciedlają realnego problemu, wobec którego stoi UE i Polska, czyli tych pęknięć, tych podziałów, które się rodzą - ocenił.
"Bezrefleksyjny zachwyt nad Sikorskim"
- Dobrze oczywiście jeżeli Polacy występują za granicą, biorą udział w różnych dyskusjach w Brukseli, w Paryżu, w Berlinie, w Madrycie. To wszystko jest bardzo fajnie, ale trzeba, żeby polskie społeczeństwo miało świadomość tych wyzwań, przed którymi stoimy jako Polska w UE. Stąd intencją prezydenta jest rozszerzenie świadomości obecnych problemów - podkreślił doradca prezydenta.
Jego zdaniem również reakcje na berlińskie wystąpienie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego (z końca listopada ubiegłego roku) pokazały ten problem. - Z jednej strony mieliśmy bezrefleksyjny zachwyt, a z drugiej strony gwałtowną krytykę, zupełnie irracjonalną, histeryczną, bez pogłębionej analizy tego, co służy naszym narodowym interesom, gdzie jesteśmy w procesie integracji europejskiej i jakie są prawdziwe problemy Unii Europejskiej - mówił Kuźniar.
Na czym zależy Komorowskiemu
- Prezydentowi zależy, aby do jak najszerszego kręgu opinii publicznej dotarła powaga problemów Unii i dylematu, przed którym stoi Polska, stąd pomysł cyklu debat na ten temat - mówił doradca. 19 marca odbędzie się druga z cyklu debat pt. "Przyszłość Europy. Polska perspektywa", organizowanych pod przewodnictwem głównego doradcy prezydenta Tadeusza Mazowieckiego. Tytuł debaty brzmi "Ewolucja ustrojowa Unii Europejskiej. Idee i realia". W spotkaniu weźmie udział Bronisław Komorowski.
Według Kuźniara, być może przed planowanym na czerwiec zakończeniem cyklu debat dojdzie do "dużego wystąpienia" prezydenta dotyczącego strategicznych kwestii europejskich.
zew, PAP