Sześć oświadczeń lustracyjnych to za mało?
IPN twierdzi, że Czykwin złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, bo w archiwach byłych służb bezpieczeństwa w latach 80-tych ubiegłego wieku figurował - pod dwoma pseudonimami - jako tajny współpracownik. Uchylając wyrok sądu pierwszej instancji, sąd apelacyjny zastrzegł jednak, że nie przesądza to o słuszności tezy prokuratora IPN. Wytknął również sądowi okręgowemu, że uzasadnienie jego orzeczenia było na tyle ogólnikowe, iż trudno mu było odnieść się do oceny poszczególnych dowodów.
Poseł Czykwin, jeden z najbardziej doświadczonych polskich parlamentarzystów, od lat konsekwentnie zaprzecza współpracy z SB, zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody i nie miał świadomości, że ktokolwiek przypisał mu jakikolwiek pseudonim. W 1993 roku Czykwin pozwał ówczesnego szefa MSW o ochronę dóbr osobistych, w związku z umieszczeniem jego nazwiska na tzw. liście Macierewicza - i proces wygrał. Przed sądem mówił wówczas, że w związku z kandydowaniem do parlamentu, sześć razy składał oświadczenie lustracyjne o tym, że nie był i nie jest - jak powiedział - "współpracownikiem tajnym ani jawnym peerelowskich służb bezpieczeństwa, ani też takich służb po odzyskaniu niepodległości".
Nieprzydatny "Wilhelm"?
Tymczasem według katalogu IPN białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 r. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina, z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika". Według archiwaliów, 5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie Izydor, a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na Wilhelm. Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".
PAP, arb