Nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka ostatni raz była widziana w poniedziałkowe popołudnie, prawdopodobnie wysadził ją z samochodu w dzielnicy Górna. Według policji na razie nie wiadomo, czy dziewczynka doznała jakichś urazów czy obrażeń. Wykażą to badania.
Jak wstępnie ustalono 11-latka wyszła ze szkoły wraz z koleżankami ok. godz. 13.40. Do domu jednak nie dotarła. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w czasie, kiedy bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do niej i innych dzieci mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym.
Według policji był to mężczyzna w wieku około 30 lat, ubrany był w białą sportową bluzę w niebieskie pasy, miał okulary, lekki zarost na twarzy. Matka dziewczynki początkowo szukała dziewczynki na własną rękę - policję powiadomiła ok. godz. 15.30.
Policja nie wykluczała uprowadzenia dziecka. W działania poszukiwawcze zaangażowano kilkuset policjantów m.in. przewodnika z psem tropiącym, a także funkcjonariuszy z oddziału prewencji; komunikat o zaginięciu przekazano wszystkim patrolom na mieście.pap, ps