Wejście siłowe, czyli "na ostro"
Jak dodał, na kilkaset tego typu akcji przeprowadzanych przez antyterrorystów w ciągu roku pomyłki stanowią "ułamek procenta". - Kiedy policjanci mają informacje, gdzie może przebywać poszukiwany przestępca, weryfikują je np. prowadząc obserwację. Nie zawsze jednak da się to zrobić - dodał rzecznik. Wyjaśnił, że w sytuacjach, gdy w danym mieszkaniu może ukrywać się przestępca z bronią, antyterroryści stosują tzw. wejście siłowe, czyli "na ostro". - W takich akcjach najważniejsze jest to, by osobę stanowiącą potencjalne zagrożenie zdezorientować, zaskoczyć i jak najszybciej obezwładnić. Tak jest np. w momencie gdy mamy informacje, że może ona mieć broń - zaznaczył Sokołowski. Jak dodał, dlatego antyterroryści używają np. granatów hukowych. - Ważne jest to, by stosować się do wszystkich poleceń, wezwań policjantów - zaznaczył.
Pomyłkowa akcja w Katowicach
Według relacji policji funkcjonariusze dostali informację, że w mieszkaniu przy ul. Orkana w Katowicach przebywa poszukiwany, uzbrojony przestępca związany z przestępczością samochodową. Wysłani tam antyterroryści wtargnęli do mieszkania. W środku nie było jednak przestępcy, a dwoje mieszkających tam lokatorów - kobieta i mężczyzna. Poszukiwany mężczyzna został potem zatrzymany w innym mieszkaniu w tym samym budynku. Kobieta i mężczyzna twierdzą, że byli kopani, szarpani, a mieszkanie zostało zdemolowane. Śląska policja tłumaczy, że akcję przeprowadzono w nowym osiedlu. Informacja o miejscu, w którym miał ukrywać się poszukiwany mężczyzna, pochodziła od pracownika administracji. Funkcjonariusze relacjonowali, że na drzwiach mieszkań nie ma jeszcze numerów, a administracja nie zna za dobrze mieszkańców.
Nie pierwszy przypadek
W marcu 2010 r. do podobnej sytuacji doszło w Łodzi. Grupa policyjnych antyterrorystów wtargnęła do mieszkania przy ul. Legionów. Policjanci wyważyli drzwi i wrzucili granat ogłuszający. W mieszkaniu były matka i nieletnia córka. Okazało się, że funkcjonariusze pomylili numery mieszkań. Z relacji poszkodowanych wynikało, że antyterroryści weszli do mieszkania, krzycząc, by padły na podłogę. Zniszczyli m.in. wykładzinę w kuchni oraz uszkodzili drzwi. Cała sprawa zakończyła sie orzeczeniem sądu i przyznaniem kobietom 9 tys. zł odszkodowania.
Głośna była też sprawa informatyka z Warszawy, do którego mieszkania przez pomyłkę antyterroryści weszli w lutym 2008 r. Mężczyzna został powalony na ziemię; miał uszkodzony kręgosłup. Warszawski Sąd Okręgowy przyznał mu odszkodowanie w wysokości ponad 80 tys. zł.
ja, PAP