- To była pozorowana sekcja zwłok. Dokumenty sporządzone przez Rosjan mają się nijak do stanu faktycznego ofiary. Są też ślady wskazujące na niewłaściwe obchodzenie się z ciałem Przemysława Gosiewskiego – zdradzają nieoficjalnie „Faktowi” biegli, którzy pracują przy badaniach ciała polityka PiS.
19 marca na warszawskich Powązkach odbyła się ekshumacja ciała Przemysława Gosiewskiego, jednego z polityków Prawa i Sprawiedliwości, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Ciało polityka badają polscy eksperci od medycyny sądowej. – Badania są przeprowadzane niezwykle szczegółowo. Nasi biegli patolodzy byli zdumieni tym, co odkryli – mówi informator związany ze śledztwem. Z badań polskich biegłych wynika, że ciało Gosiewskiego zostało przez Rosjan zbezczeszczone. – Wydaje się, że Rosjanie działali tak, jakby byli pewni, że nikt nie będzie otwierał trumien i tego nie wykryje – informuje osoba zbliżona do śledztwa.
Zdaniem polskich biegłych sekcja zwłok została wykonana pobieżnie. – Można tu mówić o pozorowanej sekcji. Poza rutynowymi cięciami nie ma śladów przeprowadzania innych badań. Bez nich nie sposób określić, co było przyczyną zgonu – wyjaśnia informator „Faktu".
Powodem ekshumacji i ponownej sekcji zwłok były dokumenty sporządzone podczas badań w Rosji. Napisano w nich, że Przemysław Gosiewski miał 180 cm wzrostu i nie miał żadnych znaków szczególnych. W rzeczywistości poseł PiS miał 160 cm wzrostu i ślady po chorobie Heinego-Medina przebytej w dzieciństwie.
ja, „Fakt"
Ciało polityka badają polscy eksperci od medycyny sądowej. – Badania są przeprowadzane niezwykle szczegółowo. Nasi biegli patolodzy byli zdumieni tym, co odkryli – mówi informator związany ze śledztwem. Z badań polskich biegłych wynika, że ciało Gosiewskiego zostało przez Rosjan zbezczeszczone. – Wydaje się, że Rosjanie działali tak, jakby byli pewni, że nikt nie będzie otwierał trumien i tego nie wykryje – informuje osoba zbliżona do śledztwa.
Zdaniem polskich biegłych sekcja zwłok została wykonana pobieżnie. – Można tu mówić o pozorowanej sekcji. Poza rutynowymi cięciami nie ma śladów przeprowadzania innych badań. Bez nich nie sposób określić, co było przyczyną zgonu – wyjaśnia informator „Faktu".
Powodem ekshumacji i ponownej sekcji zwłok były dokumenty sporządzone podczas badań w Rosji. Napisano w nich, że Przemysław Gosiewski miał 180 cm wzrostu i nie miał żadnych znaków szczególnych. W rzeczywistości poseł PiS miał 160 cm wzrostu i ślady po chorobie Heinego-Medina przebytej w dzieciństwie.
ja, „Fakt"